czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 10

Oczami Patricii

-Lindsay!!Co ty tu robisz?-Krzyknęłam,nie wiedziałam skąd ona tu się wzięła-przecież ostatni raz widziałam ją z 2 lata temu.
-Miałaś być w Domu Izydy!-Dalej krzyczałam
-To już nie mogę odwiedzić przyjaciółki?-Odpowiedziała spokojnie z uśmiechem na twarzy
-Przyjaciółkę!?-Po tym co mi zrobiłaś?-Nie mogłam się opanować
-Będę z tobą mieszkać-Myślę że nasze relacje się polepszą-mówiła
-Chyba pogorszą nie chcę cię znać-Nie mogłam się powstrzymać i wyrzuciłam jej walizki na schody które poturlały się i zrobiły huk bo wszystko z nich wyleciało
-No co ty robisz?!-Pytała moja "przyjaciółka" 
-Co tu się dzieje?-oczywiście zapytał Victor
-Ona wyrzuca moje walizki
-Williamson,proszę przeprosić przyjaciółkę ale i tak za karę sprzątacie w kuchni
-CO?-Zapytałam
-Tak-ty Buford wybierz sobie pomocnika
-Eddie!!-Krzyknęła
Gdy usłyszałam to imię to jakby coś się we mnie gotowało-miałam ochotę jej przywalić.Ale posunęłam się do tradycji-oblałam ją sokiem.
-Opanuj się dziewczyno-nawet nie jesteście razem!
-Wołał mnie ktoś?-Zapytała Eddie
-Taak,Victor powiedział że masz mi pomóc sprzątać kuchnię
-Spoko
Sprzątali kuchnię tak starannie jakby oszczędzali czas ze sobą.Eddie cały czas był przy niej.A mnie lekceważył.Byłam jak powietrze.Pomyślałam że zwrócę na siebie uwagę i dam do zrozumienia Lindsay że Eddie woli mnie.
-Lindsay!Chyba czegoś zapomniałaś-Przerwałam im ich długo trwający  śmiech
-Czego?
-Tego-Podniosłam pizzę i przykleiłam jej na twarz.
-To niemiłe,idę się umyć
-Spadaj!
-Patricia czemu się tak zachowujesz,to twoja przyjaciółka-Zapytał Eddie
-Przyjaciółka?- Zapytałam
-Przez nią wyleciałam ze szkoły.Ona robiła wszystko w moim imieniu-pięciokrotnie napisała list do nauczycieli,bardzo nieładny-i przez to wyleciałam ze szkoły i miałam chaos w domu.I tak masz rację:przyjaciółka.
-Nie wiedziałem-przepraszam-powiedział Eddie i przytulił mnie.To było takie fajne,gdybym mogła już dawno bylibyśmy parą.
-E-khem,sorry że przeszkadzam ale sprzątanie czeka-Przerwała tą magiczną chwilę Lindsay
-Taa jasne-odpowiedział Eddie i szepnął do mnie żebyśmy się spotkali dziś o 17 w parku.Pokiwałam twierdząco głową.
Gdy skończyliśmy sprzątać kuchnię,szybko poszłam do mojego pokoju i opowiedziałam wszystko Ninie i Amber.
-Jeeej,naprawdę.Fajnie o której tam masz być?-Zapytała Nina
- O 17
-Hyyy trzeba Cię wyszykować-Krzyknęła Amber
-Ambs proszę,nie trzeba
-Cicho siedź!Trzeba-powiedziała i zaczęła grzebać za czymś w mojej szafie.
-Sama beznadzieja!-Powiedziała.Poszła do swojej szafy z której wyleciały ciuchy i wielokrotnie powtarzała:Skad ja to mam?
-O dobra mam!Ubieraj to
Bez dyskusji spełniłam rozkaz i powiem szczerze że wyglądałam ładnie.
-Okej dzięki dziewczyny-muszę już iść
-Paa-powiedziały równocześnie
-Powodzenia-powiedziała cicho Amber i mrugnęła mi okiem.
Równo o 17 byłam w parku tam czekał Eddie na ławce.
-Cześć-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Czeeść.ślicznie wygladasz-odpowiedział
-Tylko  na tyle cię stać?-zapytałam
-Y...em-Widać że nie mógł wykrztusić z siebie żadnego słowa.
-Haha żebyś widział swoją minę
-Zaraz przyjdę
Po pięciu minutach wrócił Eddie z wielką watą cukrową,którą jedliśmy razem.
Miałam mu coś ważnego powiedzieć ale zadzwonił jego telefon.Przeprosił i wyszedł gdzieś za krzaki
Minęło 10 minut odkąd go nie było.Poszłam go poszukać bo martwiłam się o niego.Ale to co zobaczyłam to był koszmar.
Eddie całował się z Lindsay.To było okropne.Powiedziałam tylko:
-Nie przeszkadzam?
W tym momencie oboje odkleili się od siebie.
-Yacker,stój.Wytłumaczę ci to!
-Po pierwsze nie waż się mnie tak nazywać,a po drugie mam gdzieś twoje wytłumaczenie.Czekałam na ciebie 10 min.gdybym nie postanowiła cię szukać siedziałabym do nocy.Ja się o Ciebie martwiłam,a ty całowałeś się z Lindsay.Świetnie!Wystrzałowa randka.-Powiedziałam
-Ale to nie tak...
-A jak!?Dla mnie wszystko jest jasne.
Eddie otworzył usta bo chciał coś powiedzieć a ja weszłam do Domu Anubisa i trzasnęłam drzwiami.Po 20 minutach pomyślałam że może dam mu się wytłumaczyć.Weszłam do jego pokoju bez pukania,bo powiedział że nie muszę,ale znowu zobaczyłam ich razem.Tym razem Lindsay po prostu leżała na Eddi'm a on CHYBA próbował się od niej odczepić.Poczułam jak robi mi się bardzo słabo i chyba straciłam przytomność.Zemdlałam


No to na dziś tyle.Przepraszam ze taki długi.Ale jadę dziś na tydzień nad morze i nie zdążę nic napisać.Komentujcie.

Pytanie

Mam dalej pisać opowiadania?

Oświadczenie

Chciałam was powiadomić że dodałam dzis zakładkę z parami-którą uzupełniłam,Czytać możecie też juz zakładkę z postaciami.Aha i jutro wyjeżdząm nad Morze.Więc Mooże dodam jutro nowy rozdział.Wracam w piątek.Później postaram się to nadorbić dodając2,3 opowiadania dziennie.Dzięki za przeczytanie.i komentujcie rozdział 9.=)

Rozdział 9

Oczami Patricii

-Ale jak to coś czego nie będzie?-Zapytałem
-Eddie...zrozum
-No właśnie nie mogę chociaż bym chciał,Gdybyś chociaż dała mi do zrozumienia że nic z tego to OK-ale ty robiłaś inaczej-na odwrót.Masz rację pocałowałem Cię pierwszy-a ty nawet mnie nie odepchnęłaś.A na dodatek jeszcze później sama mnie pocałowałaś!-
-To był taki impuls...
-Ale ja mogę zaczekać!Dzień,Tydzień,miesiąc-Odpowiedział Eddie który dalej nic nie rozumiał
-Nie doczekasz się czegoś czego nie będzie-próbowałam mu to jakoś wytłumaczyć
-O!Myślę że nie przerwałam wam randki-Ja tylko po książkę-powiedziała Mara z uśmiechem na twarzy.Myślała że my jesteśmy razem
-Nie-w sumie to y już wychodzimy,prawda Eddie?
-Tak-kiwnął głową
-Eddie:mogę ci zająć chwilę?-zapytała go Trudy
-Pewnie-odpowiedział niechętnie.

Oczami Eddiego 

Nie za bardzo chciało mi się pomagać Trudy ale  nie chciałem mieć problemów i robić jej przykrość.Z drugiej strony bardzo byłem ciekawy co ona chce mi dać za zadanie.
-Za parę minut przyjeżdża nowa uczennica chciałabym abyś pomógł jej z bagażami.
-Jasne-odpowiedziałem pod przymusem
Po pięciu minutach ktoś wszedł do Domu Anubisa
-Pewnie to ta nowa-pomyślałem.Wyobrażałem ja sobie najgorzej:Kujonka+okulary+aparat na zęby i tego typu paskudztwa
-Cześć jestem nowa-Lindsay-Powiedziała dziewczyna o brązowych włosach i brzoskwiniowych ustach.Ładna była ale nic nie przebije Patricii.
-Eee pomogę ci z bagażami
-Dzięki-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie
-Z kim dzielisz pokój?-Zapytałem z grzecznoscią
-Yy z Ember,Miną,Patricią?
-Haha z Amber,Niną i Patricią,Znasz Pat?-Zapytałem ją z ciekawości
-A skąd takie podejrzenie?
-Bo tylko jej imię powiedziałaś dobrze
-Aaa wyczułeś mnie-Tak znam ją to moja "przyjaciółka"-Powiedziała z takim fałszywym akcenetem ale szczerze mnie to nie interesowało.
-O witaj gwiazdeczko-powitała ją bardzo mile Trudy
-Dzień dobry .Ja jestem ta co będzie tu przez tydzień-Lindsay jestem
-Miło mi-Trudy jestem
Wziąłem jej walizki pod pokój dziewczyn i zapytałem:
-Co ty w niej masz?
-Same potrzebne rzeczy
-Przecież jesteś tu na tydzień
-A co już ci podpadłam?
-Niee-odpowiedziałem ze śmiechem,bo każde słowo tej dziewczyny mnie rozśmieszało-nie dziwię się że jest przyjaciółką Pat.
-Dzięki.Aha jak ty masz na imię?-Zapytała
-A nie ma za co-Eddie jestem.
-Fajnie,może kiedyś gdzieś wyskoczymy ,co?
-Spoko,zmówimy się jeszcze
Kiedy z nią rozmawiałem czułem się fajnie.Ona była przeciwieństwem Patricii-Miła,zabawna.ładna.Bardzo interesowała mnie reakcja Patricii na to ze umówię się z jej przyjaciółką.
Czekałem jak głupi pod pokojem Lindsay i dziewczyn,aż nagle usłyszałem krzyk Patricii:
-Lindsay!Co ty tu robisz!?-Krzyzczała Patricia


Chcieliście to macie :33 Nie ręczę że wam się podoba-jak bedzie kilka komentarzy to next jeszcze dziś-może bo jutro jadę nad mooorze <333

środa, 29 maja 2013

Rozdział 8

Oczami Patricii

-Nie wierzę ci!-krzyknął Eddie
Nie mogłam powiedzieć mu całej prawdy o Sibunie-przecież nic nie było uzgodnione.
-Eddie ale to prawda-mówiłam z małym przekonaniem
-Przecież nie jestem głupi
-Wiem...dlatego nie mogę cię kłamać-powiedziałam i pocałowałam go tylko dlatego aby się uspokoił i nie pytał już o Sibunę.
-Dobra,nieważne..-powiedział spokojnym tonem.
-Aha i Eddie nigdy nie będziemy...Nie chcę robić Ci nadziei na coś czego nie będzie

Na razie tylko tyle bo musze spdać z kompa może dzis dokończe a jak nie to jutro

Rozdział 7

Oczami Patricii

Byłam bardzo zadowolona po tej akcji z Jeromem-gdyby można było jeszcze raz powtórzyłabym to.Ale się uśmiałam.Gdy szłam na śniadanie natknęłam się na Jeroma.Omijał mnie szerokim łukiem ale sama się mu nie dziwię-biedak się mnie boi.Zaraz potem napotkałam Alfiego który gdy mnie zobaczył zaczął krzyczeć na mnie kosmitka.
-Dzisiaj dzieciaki tylko ciastka na śniadanie bo mam dla was niespodziankę-Powiedziała Trudy i położyła wielką tacę ciasteczek czekoladowych na stół.
Alfie wziął chyba z 10 jak nie więcej ciasteczek i wyszedł tak samo jak jego najlepszy kumplej-Jerom który chyba dalej się mnie bał.
Ja i Eddie wzięliśmy tylko po ciastku.Gdy wszyscy wyszli Eddie chwycił mnie za rękę i zatrzymał mnie pod schodami.
-Co ty robisz?Jeszcze tego mi brakuje żeby nas Victor zobaczył-Powiedziałam
-Nie martw się i chodź-odpowiedział.
-Gdzie ty mnie ciągniesz?
-Zobaczysz
Po 2 minutach byliśmy w bibliotece.
-I co?Pamiętasz to miejsce?-Zapytał mnie
-A nawet jeśli to co? 
-Pamiętasz co tu się stało.
-Eddie!Ile razy mogę ci powtarzać że zachowujemy się tak jakby...jakby tego nie było-powiedziałm cichym głosem
-Ale co ci nie pasuje jestem ładny,mądry,śmieszny-prawdziwy chodzący ideał
-hahaha nie pochlebiaj sobie-powiedziałam uderzyłam go w głowę jakimś zeszytem który w sekundę się rozleciał.
-co to?-powiedział Eddie z zaciekawieniem i podniósł roztrzaskane kartki:Sibuna-Ambs,Nina,Pat,Fabes i Joy.Brakuje...Patricia możesz mi wyjaśnić co to jest?
 -Ja..ja nie wiem to pewnie Victora

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 6

Oczami Eddiego


Nie miałem pojęcia dlaczego Patricia tak się zachowała ,byłem pewny ze po tej akcji z jedzeniem i tym pocałunkiem będziemy parą.Postanowiłem na nią nie naciskać bo mogłaby znowu mnie czymś oblać.Tak jak zwykle przyszedłem do kuchni na kolację.Wszyscy siedzieli i jedli -tylko moje miejsce przy stole było puste.Usiadłem koło Patricii uśmiechnąłem się i udawałem że nic się nie stało.

-Jedzcie dzieci moje kochane jutro musicie powitać nową koleżankę wprawdzie spóźnioną ale myślę że wam to nie wadzi.
-Jasne ,jeśli jest ładna-powiedział bez namysłu Alfie
-Alfieeeeee!-Krzyknęła Amber i pociągnęła go za ucho.
-Ałaa,boli-odpowiedział z krzykiem.
-No to teraz wiesz jak się zachowywać,ja jestem królową piękności
Alfie znowu zrobił wybuchową mieszankę-Kanapka z dżemem i szynką,ale zbytnio mnie to nie interesowało.
-A ty Trixie co?Nie udało ci się z Eddiem...Przykro no ale zawsze możesz dalej próbować.
Widać było że Patricia  kipi złością ,to była identyczna osoba którą poznałem taka zła.
-Wiesz co Alfie?Może ty jednak powiesz Amber o Willow?A tak poza tym to do twej obleśnej kanapki dobrze pasuje woda z miętą..-Powiedziała ze złowieszczym uśmiechem
-Kryć się!!Trixie atakuje-Krzyknął Jerome i chwycił Marę za rękę i oboje schowali się za kanapę.
-Tak myślisz?Mięta +dżem.-Powiedział Alfie
-Taak i nawet Ci przyniosę-Powiedziała z uprzejmością
-Dzięki-powiedział z pełną buzią.
-Hehe następnym razem pomyśl co mówisz !!I wyjaśnij Amber sprawę o Willow-Patricia wszystko powiedziała ostrym tonem i tak jak przewidział Jerome Patricia wylała dzbanek wody na głowę Alfiego.
-Smacznego-odpowiedziała i wylała mu butelkę mięty na głowę.
-Tak jak chciałeś:woda i mięta-Odpowiedziała i zabrała kanapki z serem i poszła do swojego pokoju.
-Widzisz Maro,uchroniłem Cię przed bestią-Powiedział z uśmiechem Jerome czekając na to kiedy Mara mu podziękuje
-To nie żadna bestia-zaśmiała się jego dziewczyna
-Alfie żyjesz?-Powiedziałem ze śmiechem ,a Jerome powiedział
-No właśnie?
-Jakoś...Mam całe włosy mokre i klejące się
-Mogłeś nie denerwować tej bestii-Odpowiedział Jerome.
-Alfie?O co chodzi z tą Wallow?Czy jak jej tam.
-Willow-powiedział cicho Alfie ,a Amber uderzyła go delikatnie w głowę.
-Fuuu jesteś mokry o za piętnaście 20 masz być w moim pokoju.Rozkazała mu Amber i wyszła.
Do pokoi poszedłem razem z Jeromem-Alfie poszedł się myć,a Fabian uczył się z Fizyki.
-Dobra Jerome muszę iść wcześniej sorry ale nie dam rady oglądnąć z Tobą ten mecz.
-Dobra,ja idę ,do jutra.
-Cześć
Postanowiłem zobaczyć co się stanie bo widziałem Patricię,byłem bardzo ciekawy czy znowu skończy się źle
-O Jeromuś-Powiedziała przyjemnym tonem Pat.
Czułem się dziwnie zazdrosny gdy to słyszałem ale postanowiłem zobaczyć jak dalej potoczy się ta interesująca rozmowa
-Yyy...rozumiem że na mnie lecisz,ale Eddie może to wszystko widzieć.
-Victorze!-zawołała Pat nie wiedziałem co ona chce zrobić.
-Kto zakłóca ciszę nocną?-Powiedział krzykliwym tonem nasz "opiekun"
-Jerome,panie Victorze-on chce jakiś mecz oglądać a ludzie chcą spać!
-Masz rację Williamson-Clark do pokoju,powiedział Victor i wyłączył z prądu telewizor.
-Bestia!-powiedział Jerome ze złością
-Mówiłeś coś?-powiedziała Pat i wylała mu na bluzkę oranżadę którą chciał wypić podczas meczu.
-Zwariowałaś!?-krzyknął
-Może następnym razem się powstrzymasz od takich komentarzy-mam dziś wyjątkowo zły dzień i mogę się wyżyć nawet na tobie ponad 2 razy.


Nie wiedziałem dlaczego ona taka dziś była,ale nie chciałem jej o nic pytać bo nie chciałem skończyć jak Jerome i Alfie,Chciałem jeszcze żyć.


Na dziś chyba tyle.Aha i chcę was powiadomić że w piątek jadę nad Morze na tydzień więc opowiadania chwilowo nie będzie,ale obiecuję ze jak wrócę to blog pójdzie w obroty.Komentujcie-wiem ze dziś takie dziwne wyszło ale nie miałam o czym pisać

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 5

Z perspektywy Eddiego

Muszę coś zrobić,nie mogę pozwolić by Patricia została wyrzucona-Myślałem i próbowałem coś wymyślić/
Myślałem niecałe 2 minuty-ale przerwała mi je Piper.
-Co się tak smucisz?
-No bo...Patricia wylatuje ze szkoły.Mogłabyś to jakoś odwrócić-przecież jesteście bliźniaczkami!
-No w sumie...
Nie musiałem czekać chwilę aż Piper zapukała do dyrektora.Ja oczywiście poszedłem razem z nią
-Panie dyrektorze-niech pan nie wyrzuca Patricii....
-Nie widzę powodów dla których miałbym to odwołać!-Odezwał się Victor
-Bo..bo to ja miałam byc w komitecie powitalnym,a nie Pat.
-Tak?-Zapytał-chociaż widać było że niezbyt jej wierzy.
-No dobrze,Piper nie mogłaby skłamać,a dlatego ze mówisz prawdę nikt na tym nie ucierpi-idźcie na lekcje!
Gdy wyszliśmy z gabinetu Patricia rzuciła się na Piper z wielką radością i tuliła ją chyba z 2 minuty..
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła-powiedziała z uśmiechem.
-No nie wiem-zaśmiała się Piper.
Stałem i oglądałem jak to Patricia jest wdzięczna Piper.
-Ale to mi powinnaś dziękować...-Powiedziała spokojnym tonem
Patricia zrobiła krzywą minę.
-Nie mi tylko Eddiemu,on wpadł na ten pomysł,a ja go tylko zrealizowałam.Widzę że baardzo cię lubi-powinnaś mu podziękować,ale dobra ja już was dostawiam bo miałam iść tylko po zeszyt do chemii.
Patricia chyba niezbyt posłuchała siostry i dalej patrzyła się na mnie.
-Chodźmy już,Bo zaraz się zacznie lekcja.
-Eddie?
-Tak?
-Dziękuję-powiedziała i przytuliła mnie jako znak wdzięczności.
Czułem się wtedy tak świetnie że chciałbym aby ta chwila się nie kończyła.
-Nie ma sprawy.
-Chodźmy już bo chcę zrobić ten test zaufania
Gdy weszliśmy do klasy wszyscy prowadzili partnerki po klasie...
-Co mamy robić?-zapytała Patricia
Partner musi zrobić partnerce niespodziewaną niespodziankę.
-Aaaaaaaaaa Alfie!-Krzyknęła szczęśliwa Amber i zabrała mu z ręki jakąś bransoletę.
Fabian puscił z radia jakiegoś walca i poprosił Ninę do tańca która była już w siódmym niebie.
-Chodź Patricio-powiedziałem i zawiązałem jej oczy jakąś opaską.
Po 5,10 minutach byliśmy w bibliotece.Odkryłem jej oczy i pocałowałem ją oraz pokazałem koc na którym były kanapki,winogrona i picie.
Heej,nie spodziewałam się tego
-Pocałunku cz jedzenia.Częstuj się-powiedziałem z uśmiechem
-Dziękuję,jestem głodna.A zaskoczyłeś mnie wszystkim ale bardziej pocałunkiem.
Razem z Patricią rozmawialiśmy na różne tematy -bardzo się do siebie zbliżyliśmy i doszło do najlepszego momentu-Patricia bardzo się do mnie zbliżyła i pocałowała mnie w usta-o
-Tak się cieszę-powiedziała
-Ja też,czyli ze jesteśmy parą?
Yyy.. 
Patricia nie odpowiedziała i ze smutkiem wyszła z biblioteki.
-Co ja takiego zrobiłem?-myślałem.Miałem milion pytań i zero odpowiedzi czułem się jak ostatni idiota.Postanowiłem że najlpszą rzecz jaką mogę zrobić to odnaleźć ją i o wszystko zapytać.

I co podoba się?Wg mnie jest niezły <33

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 4

Z perspektywy Patricii

Eddie nie ukrywał zachywtu,a ja w głębi duszy też się cieszyłam,ale udawałam złą.Stałam już koło Eddiego,aż to klasy wszedł dyrektor i zwolinił z lekcji Amber,Ninę,Joy i...mnie.Zniechęcone wyszłyśmy z klasy i zapytałyśmy co robić.
-A więc co mamy robić?-Zapytała Amber.
-Komitet powitalny,macie dziś powitać nowych uczniów tańcem hawajskim.
Co!?-Zapytałam
-Panno Williamson myślę że to nie jest aż tak dużo.
Właśnie że jest -pomyślałam
-No dobrze,dziewczyny powtarzajcie
-Amber?Ja nie potrafię.
-No szybko teraz bioderka i idziemy na lekcje..
-Ja stąd idę.-Odpowiedziałam
Nie zaszłam daleko bo napotkałam złego dyrektora
-Patricio mówiłem ci chyba coś
-Tak,ale ja nie zamierzam tańczyć!
-Proszę do mojego gabinetu.

Z PERSPEKTYWY EDDIEGO

Na lekcji było nudno-nie było testów zaufania,a już się tak cieszyłem że będę z Pat-ale trudno mamy jeszcze dziś drugą godzinę wychowawczą to wtedy może...Nie chciało mi się siedzieć na nudnej lekcji więc powiedziałem że zapomniałem długopisu i idę do szafki.
-To było ostatnie twoje ostrzeżenie-powiedział dyrektor.
Bardzo interesowało mnie kto ma takie nieszczęście,nastawiłem się do drzwi i podglądałem wszystko przez dziurkę od klucza.To co zobaczyłem przerosło mnie prawdziwie.
-Trzeci raz są z tobą problemy-krzyczał dalej Victor,a dyrektor chyba odpuścił.
Nic by w tym nie było gdyby ktoś nieznajomy wyleciał ze szkoły.
-Panno Williamson muszę cię wydalić ze szkoły!-Powiedział ostrym tonem Vicotor.
Patrzyłem przez dziurkę na to całe widowisko ,a nie zauważyłem jak w oczach Patricii pojawiły się małe ale widoczne łzy.Nie wiedziałem co zrobić,stałem jak słup i myślałem co zrobić.

Przepraszam ze taki nudny i krótki ale jestem przed szkołą xD Dziś na pewno będzie nowy.

Rozdział 3


Z perspektywy Patricia

Czułam się dziwnie gdy zobaczyłam Piper i Eddiego w sumie...to go nie lubiłam a mimo to byłam ,,zazdrosna".Nic nie zjadłam więc poszłam do kuchni-miałam nadzieję że nikogo nie będzie-nie chce by ktoś mnie wypytywał o Eddiego.Weszłam do kuchni na szczęście nikogo nie było-zaświeciłam światło i zobaczyłam Eddiego który podczas ciemności-bez światła pił herbatę.
-Co ty tu robisz?-Zapytałam go
-Jestem tu po co ty.
-Zjeść?-Zapytałam z niepewnością
-Tak.
Milczeliśmy chyba przez 20 minut,aż w końcu postanowiłam się odezwać.
-Co cię tak dręczy?
-Skąd takie głupie przypuszczenie...
-A tak jakoś..
-Co zamierzasz zjeść?-Pytałam go o takie bezsensowne rzeczy jakby nie było lepszych temtów.
-Nie wiem.
Nie zdążyłam zadać mu kolejnego głupiego pytania bo zobaczyłam jak Eddie zasnął na stole przy kanapce.To było takie urocze.Ale nie mogłam się powstrzymać i oblałam go jogurtem bo kocham jak on się tak złości.
-Ejj co robisz?
-przepraszam uwielbiam jak się złościsz
-Wredna jesteś..
-Oj wiem i pocałowałam go w policzek,dobranoc-powiedziałam.
(Eddie westchnął i uśmiechnął się) Dobranoc
NA DRUGI DZIEŃ-GODZ.WYCHOWAWCZA
Teraz robimy test zaufania Patricia ty z....
Eddi'm!

Rozdział 2

Okej może zdążę ,a jak nie to będzie jutro 2 część.

Z perspektywy Eddiego

Poleżałem chwilę na łóżku i po chwili wstałem bo musiałem iść na kolację,nie chciało mi się jeść bo myślałem tylko o Patricii.Gdy wyszedłem z pokoju spotkałem ją-spanikowałem,nie wiedziałem jak się zachować.
-Cześć jestem Piper- powiedziała z tym pięknym uśmiechem.
Piper?pomyślałem...Pewnie Fabianowi się coś pomyliło,ale teraz chciałem się skupić tylko na niej.
-Halo,Eddie żyjesz?-Znowu się uśmiechnęła.
-Ta..Tak.Ymm przepraszam za tą kawę..ja..
-Nic nie mów.I przybliżyła się do mnie bardzo blisko,kilka centymetrów brakowało i prawie się pocałowaliśmy...Ale przerwało nam coś...a raczej ktoś-do pokoju wbiegła Patricia.
-Piper-krzyczała
-Dopiero teraz się zorientowałem że Fabian mówił rację,kilka sekund i doszłoby do niemiłej sytuacji.Czułem się dziwnie.
-Ile razy mam Ci powtarzać że jak Victor Cię zobaczy to mamy obie przechlapane!Chodź już i się nie odzywaj.(Pociągnęła ją za rękę do pokoju).
-Ani słowa nikomu-powiedziała mi
-Moje milczenie będzie drogie.
-Zobaczymy...
-Gwiazdki chodźcie na tę kolację!
(zeszliśmy na kolację)
Jedliśmy płatki z mlekiem,kanapki,piliśmy kakao i herbatę,Przy jedzeniu wszyscy opowiadali sobie śmieszne historie,prócz mnie-byłem smutny.Monotonne milczenie przerwała Amber i Nina które w tym samym momencie wybuchnęły śmiechem.
-Alfie-powiedziała Amber
-No co?herbata i płatki z mlekiem to wyjątkowa mieszanka-chcesz spróbować,słońce?
-Fuu...Błagam Cię Alfie nie przy jedzeniu.
Trudy przyniosła pulpety z obiadu,ponieważ Nina obiecała ze zje je teraz bo w czasie obiad była gdzieś z Fabianem.
-Proszę słońce,masz tu 2 pulpety.
-Dobrze Trudy,zjem to teraz.
(Nina nabiła pulpeta na widelec i zaczęła tłumaczyć Alfiemu jak kulturalnie zachowywać)
-Nino uważaj-powiedział Fabian
-Nie martw się.
W tym momencie pulpet wpadł Ninie do herbaty.
-Mówiłem...
-Oj nie gniewaj się(podeszła do niego i pocałowała go w policzek)
-No dobra...
-O jakie pyszne-rzekł Alfie
-Alfie!Niektórzy tu próbują jeść!!-powiedziała Amber
-Pulpet i Herbata-mniamm
-Jak możesz!?
-A ty czemu się nie odzywasz?-Zapytał mnie Jerome.
-Mówiłeś coś?-Powiedziałem cicho i odszedłem ze stołu.
-Co mu się stało,co ty mu zrobiłaś?-Zapytała Patricię  Joy 
-Ja?Co..yy nic.
-Przecież wiem..-Odpowiedziała Joy 
-Nie chce mi się z wami gadać-powiedziała smutno Patricia i odeszła.

No to bedzie na tyle.Jutro postaram się dodać nowe.Piszcie czy się wam podobało

Rozdział 1



Z PERSPEKTYWY EDDIEGO.

Och.. wreszcie jestem.Ile można jechać tą taksówką-powiedziałem sam do siebie.
No ale nic-ważne że już jestem.Wyciągnąłem walizki z bagażnika i udałem się do drzwi Domu Anubisa.Na zewnątrz wyglądał dziwnie...Taki staroświecki,straszny-w pewnym momencie pomyślałem że to jakaś pomyłka,ale na drzwiach wyraźnie pisało ,,Dom Anubisa" więc bez wahania wszedłem do jego wnętrza.W środku co prawda było lepiej tak przytulnie i miło ,ale nadal był zachowany starożytny wystrój.Bardzo się zamyśliłem jak to będzie w nowej szkole.Moje przemyślenia przerwała pewna urocza blondynka.
-Hej-jestem Amber Millington(poprawiła sobie włosy)i będziemy razem chodzić do klasy.
-Eddie Miller-przedstawiłem się i podałem jej rękę na przywitanie.
-Nina-powiedziała to ze znajomym mi akcentem.
-Eddie,hej ty nie pochodzisz przypadkiem ze Stanów?
-O tak! Ty chyba też-miło mi cię poznać!
I tak każdy po kolei przychodził i mi się przedstawiał,powiem szczerze że byli bardzo mili.Po chwili podszedł do mnie jakiś brunet;
-Fabian jestem-będziemy dzielić razem pokój.
-O miło mi -jestem Eddie.Nie skończyłem się jeszcze przywitać a przerwała mi pewna starsza kobieta
-To ty jesteś ten nowy?-powiedziała z uśmiechem
-Tak (zaśmiałem się)
-Chodź zaprowadzę Cię do twojego pokoju.
-Trudy-nie trzeba ,ja go zaprowadzę-powiedział Fabian
-Jak chcecie ,ja idę przygotować kolację.
-No to chodź Eddie pokaże ci nasz pokój.
-Nie wiesz przypadkiem dlaczego tu wszystko jest takie....straszne?-powiedziałem
-Hahaha...To w ogóle nie jest straszne w porówaniu do opiekuna tego Domu.-odpowiedział
-Co tu się dzieje?-powiedział straszy mężczyzna w ciemno-zółtym płaszczu.
-Nic,Victorze -ja tylko...
-Nie interesuje mnie to co tu robicie:Ma być cisza albo zostaniecie ukarani!
-Dobrze...
-Widzisz to on.
-Faktycznie nic mu nie dorówna-powiedziałem.
-ymm..Eddie ja zaraz wrócę muszę iść po mój zeszyt z biolgii.Poczekasz tu cz y idziesz sam?
-Wiesz co?Może jakoś trafię-odpowiedziałem z uśmiechem.
-Jak wolisz.-powiedział.
Szukałem naszego pokoju niecałą minutę,a za swoimi plecami usłyszałem jakby coś się stukło-jakaś filiżanka może?Obróciłem głowę i patrzyłem z zainteresowaniem co na to powie Vicotr.Po chwili poczułem że na kogoś wleciałem.
-Uważaj jak chodzisz-powiedziała piękna dziewczyna o brązowych,prostych jak drut włosach i lśniących oczach.
-J-ja..przepraszam nie widziałem Cię.
-Nie interesuje mnie to-przez Ciebie mam całą bluzkę w kawie,została mi niecała połowa,nie wiem czy wiesz ale kawa sama się nie zrobi.A na dodatek zalałeś mi książkę!
Nie wiedziałem co zrobić,pomyślałem że podniosę tę książkę,nie zdążyłem bo na mojej głowie poczułem jakiś płyn.Podniosłem oczy i zobaczyłem tę dziewczynę której podnosiłem książkę.
-No jesteśmy kwita.Uśmiechnęła się i poszła dalej
Matko,jak ona się pięknie uśmiecha.
-Ej i co poznałeś Patricię?
-To ona?
-Taak.
-Ładna tylko trochę zła...
-Wiem,ona taka jest-nienawidzi Amerykanów.
-Ale dobra chodźmy do tego pokoju.
Fabian pokazał mi moje łóżko,szafę i stolik nocny,Wszystko na ogół jak na pierwszy dzień było dobrze,prócz tego że zakochałem się w dziewczynie która oblała mnie kawą i mnie nienawidzi.


I co podoba się?Proszę skomentujcie,i napiszcie czy mam kontynuować :D
  



Cześć :)

Cześć postanowiłam że będę pisać opowiadanie o mojej ulubionej parze z TDA-Peddie.Miłego czytania <33