niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 33

Oczami Eddiego

Sam nie wiedziałem czy mam jakiś zwid czy w jej oczach na prawdę widnieje Arwen.
-Eddie!No co ty się tak patrzysz?-zapytał Fabian
-Tty nie widzisz?
-A niby co?-spytał zmieszany
-Aaa nic
-Wszystko OK?-zapytała Patricia
-U mnie tak.Martwię się jak u ciebie?-odpowiedziałem
-U mnie dobrze.
-Nie mamy dużo czasu...
-Ale na co?-zapytała blondynka
-No przecież Arwen nie będzie czekać aż ją wezwiemy czy coś takiego?
-A no...
-To jaki jest plan?
-A my go w ogóle mamy?-zapytała zaspana Patricia
-Nie....
-Może będzie coś w internecie.Zobacz Fabian-powiedziałem
Fabian długo patrzył w internet.Nie było dużo wiadomości na ten temat.
-Mam coś,mam!-zakrzyczał
Wszyscy szybko podbiegliśmy do Fabiana.
-Tu pisze...
-Że Osirion musi się oddalić od wybranki na parę dni na jakiś większy dystans.Wtedy Arwen pomyśli że jemu na niej nie zależy.
-Czekaj,czekaj.Jakim cudem?Jeszcze niedawno musieli być siebie blisko żeby jej się nic nie stało a teraz muszą być rozdzieleni?Dziwne...-powiedziała Nina
-No ja też tak myślę.Znaczy myślę że ten ktoś pisał to....po pijaku-stwierdziła Amber
-Amberr-odpowiedziała Nina
-Co?
-Nieważne.
-Czyyli że muszę wyjechać?-zapytałem
-Nie Eddie.Nic nie musisz-powiedziała moja dziewczyna
-Ale to dla twojego dobra gaduło.
-Przecież nawet nie wiesz czy to prawda.-powiedziała
Nic nie odpowiedziałem tylko odwróciłem się do niej plecami i wyszedłem do kuchni po jakąś przekąskę.Pozwoliłem sobie na coś dobrego.
-O Eddie...Smacznego-powiedziała Joy
-Dzięki.
Szybko zjadłem moje ulubione jedzenie i poszedłem ponownie do pokoju.Nikogo tam już nie było.Postanowiłem spakować swoje rzeczy.No trochę mi to zeszło.Głównie dlatego że połowa.No może połowa nie ale dużo rzeczy było pod łóżkiem,pod szafą i w różnych miejscach.Po ponad 20 minutach byłem już w holu.Postanowiłem że wyjadę do Domu Izydy.
-Stary ale powrócisz tu jeszcze,nie?-zapytał Fabian
-Jasne-powiedziałem i klepnąłem go po plecach.
Nawet niedługo zeszło mi żegnać się z przyjaciółmi.Pożegnałem już wszystkich.Wszystkich prócz Patricii.Po chwili przybiegła.Pierwsze jej słowa to:
-Eddie?Ale obiecuj mi że niedługo przyjedziesz?A jak nie to przyprowadzę cię siłą.Rozumiesz?
-Tak-powiedziałem i pocałowałem ją namiętnie
-Eddie.Nie jedź.Zostań tu.Ze mną.
-Chętnie bym został ale to wszystko dla ciebie
-A może ty po prostu nie chcesz?-podniosła trochę głos i zmieniła ton.
-Jak mógłbym ...
-Pewnie masz tam jakąś inną i tak do niej ci się śpieszy?
-No ale jak?Przecież robię to dla ciebie.Myślisz że ja nie chcę zostać!?Robię to dla ciebie.
-Wiesz co?Jedź już stąd i nigdy nie wracaj!Z nami koniec-powiedziała rozzłoszczona i wyszła po schodach na górę i tyle ją widziałem..
Nie miałem wyboru tylko pociągnąłem za sobą walizki i czekałem na taksówkę.

Przepraszam że nie było rozdziałów przez 4 dni.Ale teraz jest.i będę się starać dodawać systematycznie ale nic nie obiecuję.Jak będzie ponad 5 komentarzy pod tym rozdziałem to może oddam jeszcze jeden <3.Komentujcie


 

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 32

Oczami Patricii

Nie mogłam usnąć.Nie tylko z tego powodu że spałam z Eddim w jednym łóżku i było miejsca-ale było do wytrzymania.Wstałam z łóżka-była pełnia.Może to dlatego nie mogłam zasnąć...Nie wiem na prawdę nie wiem.Na stole leżał mój telefon.Sprawdziłam która była godzina.Była 23:36.Spojrzałam na łóżko Fabiana-Nina leżała obok niego.Tak samo Amber.Czułam że Eddie też nie śpi ale nie chciałam go budzić.Wtuliłam się w poduszkę i próbowałam zasnąć.Bez skutku.Nie dało się.Po chwili poczułam jak zaczęła boleć mnie głowa.Siedziałam parę minut na łóżku z myślą że ból ustanie.Niestety...byłam zmuszona pójść na dół po tabletkę.od niechcenie ubrałam kapcie i wyszłam z pokoju.Prawie się poślizgnęłam.Gdy wreszcie dotarłam do jadalni po upragnione tabletki zauważyłam na szafce jakiś?....znak.Nie miałam zielonego pojęcia skąd się wziął,co tu robi.od kiedy tu jest i najważniejsze CO TO ZA SYMBOL?Przypominał on jakieś kółko z okiem w środku .Podeszłam bliżej niego aż nagle poraziło mnie bardzo jasne światło.Momentalnie zamknęłam oczy i zakryłam je ręką.Po chwili nie mogłam ich
otworzyć.Dopiero po około 2 minutach otworzyłam je.Nie na długo bo zaraz poczułam jak ktoś oblał mnie jakimś spirytusem czy sokiem cytrynowym.Znaczy tak podejrzewałam bo czy tak strasznie mnie piekły.Zaczęłam płakać-nie wytrzymałam.Tak właśnie piekły mnie oczy.Nie zdążyłam się jeszcze ogarnąć po tym bólu a już po chwili od tego wydarzenia poczułam mocny cios w brzuch.To nie było zwykle walnięcie pięścią czy nogą-było gorsze.Zadawane z takim bólem jakby ktoś mnie po prostu nienawidził.Upadłam na ziemię.Zaraz poczułam kolejny mocny cios w nogi i znowu w brzuch.Czułam że już niedługo nie wytrzymam.Usłyszałam jak ktoś schodzi do mnie.Dalej już nie poczułam kolejnego ciosu.Ale oczów dalej nie mogłam otworzyć

Oczami Eddiego

Zaniepokoiłem się kiedy się obudziłem i zobaczyłem że Gaduły nie ma obok mnie.
-Przecież ona nie mogła się beze mnie ruszać.Mogli jej coś zrobić.Znaczy Arwen by mogła-pomyślałem.Wykrakałem wszedłem do jadalni i zauważyłem Patricię leżącą na ziemi.
-Gaduło,co się stało?
Nic nie odpowiadała tylko zaczęła kaszleć.Strasznie kaszlała.jakby ktoś ją uderzył w brzuch czy coś takiego
-Odezwij się!
Dalej milczała.Miała zamknięte oczy
-Ty lunatykujesz?
Pokiwała przecząco głową i pokazała mi swój brzuch.Był poczerwieniały.Zapomniałem że ona dalej kaszle.Nalałem jej szklanki wody którą błyskawicznie wypiła.
-To chyba Arwen.Dobrze że przyszedłeś...nogi tak samo mnie bolą-powiedziała
-A oczy?
Patricia opowiedziała mi wszystko o tym symbolu i tym ,,zamachu".
-Chodźmy już.
Razem z Pat poszliśmy do mojego pokoju.Dałem jej krople do oczów.A później położyła się spać..Gaduła błyskawicznie usnęła.To dobrze.Po chwili już cała Sibuna wiedziała o tym co się dowiedziałem.
-Ale przecież Arwen..ona nie może tylko przez sen?-zapytał Fabian
-No nie wiem.Też tak myślałem
-Nino co to za książka?-zapytała Amber
-To książka historyczna od Sary.Nawet nie wiem po co mi ona -powiedziała i zaczęła oglądać kartki.
-Patrzcie!Tu pisze coś o Arwen-powiedziała Amerykanka
-,,Arwen czyli sługa Izydy.Zbiera dla niej Osioronów i jego wybrankę na zemstę na Ozyrysie.Na Osioronów poluje przez sen a na wybrankę w inny sposób:powoduje u niej jakiś ból fizyczny lub psychiczny np;Ból nogi,ból głowy a powoduje to że wybranka oddala się od Osiriona.Dlatego właśnie robi to w nocy.Gdy wybranka jest sama oślepia ją i później zadaje cios w brzuch lub coś innego.jedynym sposobem by ją powstrzy...
-O nie urwane!-powiedziała Amber
-No co my teraz zrobimy?-zapytałem
Po chwili usłyszeliśmy Patricię która bardzo szybko oddychała.Obudziła się i miała zamknięte oczy i znowu kaszlała.Dałem jej wody.Napiła się małego łyka i szklanka wyślizgnęła jej się z ręki prosto na kołdrę.Otworzyła oczy.W jej czarnych oczach zobaczyłem....Arwen.

Taki wyszedł rozdział.Dziwny.Kończą mi się pomysły.jak ktoś jakiś ma niech napisze.Może skorzystam.Proszę o komentarze <3


wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 31

Oczami Patricii

-WoW Nino!-powiedziałam
-Oj tam,oj tam.Amber wchodź do tunelu-powiedziała Amerykanka
-A dlaczego ja?-zapytała Amber
-Booooo jesteś najchudsza
-Okej...
Amber próbowała wejść do tunelu.Niestety jej się nie udało.
-Nie zmieszczę się
-Nikt nie jest chudszy...-stwierdziłam
-No fakt.
Cała Sibuna myślała nad tym jak dostać się do tubelu.Nawet Fabian nie mógł niczego wymyślić.

Oczami Eddiego

Wszystko było fatalne.Nic nie pamiętałem.Nikogo nie znałem.Po głowie chodziło mi tylko jedno imię:,,Patricia".Nie wiedziałem dlaczego,skąd,Tak jakoś.Znałem i ufałem tylko Arwen.Kontaktowałem się z nią tylko przez sen.Tak było też tej nocy.Arwen nic mi nie robiła.Kazała mi tylko np oblać czymś Marę itp.
-Widzę że przyszedłeś Osirionie...-powiedziała Arwen
-Witaj pani-powiedziałem u uśmiechnąłem się
-Dobrze wypełniałeś moje początkowe polecenia.Teraz zaczynamy naszą zemstę na Ozyrysie.
-A więc co mam zrobić?
-Widzisz tą dziewczynę?-powiedziała i wskazała palcem na znajomą mi twarz.
-Tak
-To dobrze.To Patricia-twoja była dziewczyna.Koleżanka.
Wtedy nagle mnie oświeciło.
-I co mam zrobić?
-Otóż.Ze względu że to wybranka twojego serca potrzebujemy jej do naszej armi.Jedynie ty możesz ją uśmiercić.Sparaliżujesz ją i przyprowadzisz ją do mnie.Jasne?
-Nie
-Ty się chyba nie słyszysz!!Jesteś pod moim urokiem i masz mnie słuchać.Rozumiesz?
-A ja chyba nie muszę się powtarzać.N-I-E zrobię tego
-Niedobrze czynisz sprzeciwiając się mi.Pożałujecie oboje.Na początku zacznę od wybranki.
Arwen zaczęła coś mamrutać pod nosem.Miałem wątpliwości co do tego czy to przypadkiem nie robi krzywdy Pat bądź czy ta wariatka nie rzuca na nas klątwy.Próbowałem się ruszyć-nie mogłem.Byłem obezwładniony.Dopiero po chwili poczułem jak ktoś mnie budzi.
-Fabian!!-
-yyy Eddie-powiedział i sztucznie się uśmiechnął.Myślał że dalej jestem pod władzą Arwen.
-Fabian ja już wszytko pamiętam.Uwolniłem się od niej
-Tak no to w takim  razie mam 2 z historii.
-Co mam zrobić żebyś mi uwierzył!?
-Pokaż rękę.Zaraz wracam-powiedział i wyszedł
Po chwili do mojego pokoju weszła ta hipiska-Willow
-Willow?Mogłabyś sprawdzić jego aurę?-zapytał Fabian
-Aurę? Pewnie-odpowiedziała
-Daj rękę-powiedziała i zaczęła jeździć mi palcem po żyle,wszystkich palcach i nadgarstku
-Czysta.Nic mu nie jest-stwierdziła hipiska
-Na pewno?
-Tak.Muszę iść cześć
-Eddie:nawet nie wiesz jak się cieszę że..-nie dałem mu dokończyć bo przypomniałem sobie o Patricii
-Patricia!
-Aaa stęskniłeś się za nią.Przebywa z Amber i Niną w tajemniczym pokoju.chodź stary po drodze ci wszystko opo...
-To nie o to chodzi.Szybko prowadź!-powiedziałem
Po drodze opowiedziałem Fabianowi o klątwie.A on opowiedział mi o nowym wnętrzu.Po paru minutach już byliśmy na miejscu.Ujrzałem Patricię
-Fabian!!Co on tu robi!?
-Spokojnie Patricio on jest sobą!
-Opętał cię!
Aby Patricia mi uwierzyła zacząłem opowiadać wszystko na jej temat.Po chwili na jej kamiennej twarzy pojawił się uśmiech.
-Eddie!!To ty!-zakrzyczała i mnie przytuliła
Po chwili przywitałem się z Wybraną i Amber.
Opowiedziałem też wszystkim o tym co powiedziała mi Arwen.Nie zdążyłem bo zaczął do nas zbliżać się okropny pająk.
-To chyba o tym ona gadała-powiedziała przerażona blondynka
Bez wahania przytuliłem Patricię a  pająk znikł.
-Tak Eddie! Pat jest twoją wybranką więc dopóki jesteś w jej pobliżu nic jej nie grozi.Bądź przy niej-powiedział Fabian
Z jednej strony cieszyłem się że teraz będę cały czas przy Patricii Ale z drugiej...grozi jej niebezpieczeństwo.
-Chodźmy już-powiedziałem i przytuliłem Patricię.
Później zjedliśmy kolację wszyscy siedzieliśmy w naszym pokoju.Fabian wyczytał że Arwen rzuciła klątwę na wszystkich w to wmieszanych-czyli Amber,Ninę,mnie,Patricię,Fabiana.Joy chyba nie.
-Czyli że każda z nas ma swojego obrońcę?-zapytała Nina
-Na to wygląda.Z tego wychodzi że ja chronię ciebie.Alfie chroni Amber a Patricii strzeże Eddie.
-Musimy się trzymać razem.Mamy 2 łóżka wolne-powiedział Fabian.
-A po co łóżka?Przecież możemy spać razem.My jesteśmy już przebrane-powiedziała Amber i położyła się obok Alfiego.Nina obok Fabiana a Patricia obok mnie.Czułem się bardzo szczęśliwy.Dałem  jej buziaka na dobranoc i próbowałem usnąć.


Taki rozdzialik <33Beznadziejny.Miały być 2 wiec są.



Rozdział 30

Oczami Niny

 -Szybko Fabian!!Przykładaj jeszcze raz!-krzyczała Amber
-Nie da rady..
-Daj to Ninie-powiedziała spokojnie Patricia
Sama nie wiedziałam dlaczego ale postanowiłam dalej słuchać.
-Ale po c..-nie dokończył Fabian bo Patricia wyrwała mu z ręki wisior i dała mi go
-przykładaj,szybko!
Zgodnie z rozkazem Patricii spełniłam polecenie.Gdy przyłożyłam oko Horusa do symbolu błyskawicznie pojawiło się przejście.Bez wahania cała Sibuna weszła do jego wnętrza.
-Wow.To jest jak wnętrze Roberta Patisona.A raczej jego piwnicy-powiedziała Amber
-Amberr...mamy teraz ważniejsze sprawy-powiedziałam
-No to szukajmy czegoś.-powiedziała Patricia
-Chwila...Patricio skąd wiedziałaś że tylko Nina może otworzyć to przejście?-Zapytał Fabian
-Tak  myślałam.Bo to Nina jest Wybraną i chyba tylko jej wisior się słucha.
-Aha Okej.Szukajmy
-Ale czego?Tu wszystko jest białe i jest tylko jedna brązowa deska na jakiś drzwiach.
-No nie wiem.Szukajmy!-powiedziała Patricia z nadzieją której już chyba każdy nie miał.
Amber szukała czegoś przy tej desce,Fabian razem ze mną na ścianach,Patricia na podłodze.
-A gdzie Alfie?-Zapytałam
-On został w kozie bo rzucił w Victora kanapką.-powiedziała Amber
Wszyscy szukaliśmy czegoś chyba z 30 min.Po chwili Amber zakrzyczała:
-Sibuna.Chodźcie tu!!!Tu coś jest!
Wszyscy podbiegli do blondynki która wskazywała palcem na deskę.
-Amber?Tu nic nie ma...-powiedziała Patricia
-Ale jak to...było .-odpowiedziała Amber
-Masz jakieś złudzenia-powiedział Fabian
-Przysięgam że coś tu było...
-Amber...
Po tym całym zamieszaniu wszyscy postanowiliśmy wrócić do swoich zajęc-szukania czegoś czego nawet chyba nie było.
-Znowu.Wszyscy stójcie!!-zakrzyczała Amber
-Co znowu?
-Ten symbol...
-Och Amber.
-Ej patrzcie ona ma rację.
Wszyscy po kolei prócz Patricii ruszyli się ze swoich miejsc.Kiedy Patricia się ruszyła symbol znikł.
-Wróć na swoje miejsce.-powiedziała Amber
Zgodnie z poleceniem blondynki Patricia spełniła rozkaz.
-Pojawił się znowu!!!-zakrzyczała podekscytowana Amber
-Amber uspokój się.Tylko spokój cię ratuje-powiedziała Patricia
-Fabian połóż tam swoją torbę-powiedziałam
Fabian spełnił moje polecenie.
-Okej Patricio możesz się ruszyć-powiedziałam
-No dobra tylko teraz jak mamy znaleźć coś co by tu pasowało?-zapytał Fabian
-Kamień.Jakiś.Dowolny-powiedziała niepewnie blondynka
-Amber!Ty wiesz ile jest na świecie kamieni?-powiedziała Patricia
-No dużo.Chyba...
-To musi być coś...Coś magicznego!-powiedział Fabian
-Ale skąd to weźmiemy?-zapytałam
-Nie wiem-odpowiedział
-Chodźmy już.Pomyślimy a jutro tu wrócimy-powiedział mój chłopak
-Masz rację-powiedziałam
-Ja tu zostaję-powiedziała Patricia
-Patricio.tu jest zimno
-Trudno..
Po paru minutach Patricia zdała sobie sprawę że nic tu nie znajdzie i poszła razem z nami do naszego pokoju.
-Ale co to może być?-zapytał Fabian
-A skąd ja mam to wiedzieć.Nie jestem geniuszem w porównaniu do ciebie-powiedziała Amber
-A ja niby jestem?-zapytał
-Jesteś...-powiedziała blondynka
-Patricio czego tam szukasz?
-Miałam gdzieś.Takie coś.Nawet nie wiem co...
-Aha czyli coś miałaś.Nie wiesz co miałaś ale miałaś-stwierdziła Amber
-Dokładnie
-Oo mam.-powiedziała Patricia
-Podobny symbol do tego w tym wnętrzu,co nie?-powiedziałam
-Tak Nino.Chodźmy tam!-powiedział Fabian
-Alee...mi się zbytnio nie chce...Jest zimno.Jestem głodna i...-nie dokończyła
-A chcesz coś zjeść?-zapytała Patricia
-Bardzo
-To ci dam -powiedziała Patricia z uśmiechem na twarzy i podniosła ze stołu kanapkę którą sobie zrobiłam.Wyglądało to tak jakby chciała ją tym....rzucić?
-Nieee.Patricio opanuj się!Możemy iść-powiedziała blondynka i jako pierwsza wyszła z pokoju.
Po paru minutach byliśmy już w tym ,,pokoju"
-Sibuna?
-Sibuna
-No to masz Fabian.Przykładaj ten wisior-powiedziała Patricia i dała mu do ręki wisior który znalazła
Fabian starannie przyłożył wisior do symbolu-nic
-Poczekaj!Daj go Patricii.Może to działa w ten sposób co ja i mój wisior-powiedziałam
-możemy spróbwać-powiedział Fabian
Patricia przyłożyła wisior do symbolu.Deska się odsunęła i pojawił się jakiś wąski tunel.
-Nino jesteś genialna!-powiedział Fabian i mnie przytulił








Przepraszam ze nie było przez 2 dni ale miałam lenia i było gorąco.Dziś postaram się dodać jeszcze jeden <3

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 29

Oczami Patricii

Razem z Amber pobiegłam zobaczyć co znalazła Nina i Fabian.Pech chciał że wzięli prąd.
-No to my teraz zrobimy?-zapytałam
-Przecież tu musi coś być...-mówił Fabian
-Poszukajmy!~Przecież tu chodzi o osiorina-Eddiego.
-Sibuna?
-Sibuna!
Szukaliśmy chyba przez jakieś 50 min aż w końcu Nina zakrzyczała:
-Mam coś!!
Wszyscy podbiegli do wybranej i chcieli zobaczyć co ona znalazła.
-Tu jest jakaś karteczka.
Faktycznie leżała tam jakaś karteczka.Stara.Miała pewnie ponad 10 lat.Nie spodziewaliśmy się że będzie tam coś ważnego,ale i tak postanowiliśmy to przeczytać.
-Nad rzeką złota, pod słońcem złotym ukrywa się znak?Tutaj tak pisze-powiedziała Nina
-Czyyli?Mamy szukać jakiejś rzeki?-Zapytała Amber
-Amber.Może tu nie chodzi o rzekę jako zbiornik wodny tylko o symbol?Nie wiem.Nie mam pojęcia...-powiedziałam..
-Tak Patricio!To nie jest głupi pomysł!-powiedział Fabian
-Ale gdzie ten ,,symbol" może być...-pomyślała Amber
-Patricio?Proszę cię idź na śniadanie my tu czegoś poszukamy.Jesteś zmęczona.Jak poczujesz się na siłach to przyjdź.-powiedział Fabian
-Ale..
-Idź-powiedziała Nina
Zgodnie z słowami Fabiana poszłam na śniadanie.Wszyscy pytali gdzie byłam,co robiłam,gdzie Nina.gdzie Amber,Fabian,Ale nic nie mówiłam.Nie chciało mi się jeść.Zjadłam jedną kanapkę ze serem.W trosce o moich najbliższych przyjaciół postanowiłam zrobić kilka kanapek i zanieść im.
-Gdzie to bierzesz?-Zapytał Jerome
-Yy zanoszę Amber bo jest chora.A Fabian z Niną przy niej czuwają.
-Jak to Amber co się stało?-zapytał Alfie
Alfie chyba nie rozumiał dlaczego kłamałam.Postanowiłam dać mu to do zrozumienia.Chrząknęłam,mrugnęłam okiem-Nic.Postanowiłam dać mu ostatni znak:przyłożyłam  prawą rękę do oka-rzekomo się drapałam.
-Aaa rozumiem.-odpowiedział Alfie.
Zabrałam kanapki i poszłam do moich przyjaciół.Dałam im kanapki.Podziękowali i zjedli.Kontynuowaliśmy nasze poszukiwania.
-Popatrzcie!!Tu jest rzeka-Zakrzyczała Amber
-Tak Amber jesteś genialna!
-No zawsze o tym wiedziałam-powiedziała blondynka i poprawiła sobie włosy.
Faktycznie na ścianie widniała mała rzeka.
-No fajnie.Jest rzeka.a symbolu nie.-powiedziała Nina
-Pokaż mi tą kartkę-powiedział Fabian
-Nad rzeką złota, pod słońcem złotym ukrywa się znak.-czytał Fabian
-Hej a może coś z tym słońcem?-zapytałam
-Możliwe-powiedziała Nina i popatrzyła na sufit na którym widniało małe okienko przez które widać było słońce.
-Amber?Daj mi swoje lusterko.-powiedziałam
-Ale po co?-
-Daj
Blondynka uległa i wyjęła z torby swoje lusterko.
--Może musimy zrobić tak aby ,,sprowadzić" słońce na tą rzekę.Wtedy rzeka będzie złota tak jak słońce.-powiedziałam
-Możemy spróbować.-powiedział Fabian
Kombinowaliśmy chyba z 20 minut jak zrobić aby słońce odbiło się na rzece.Za 21 się udało.Rzeka zrobiła się złota.
-Popatrz jaka piękna-westchnęła Amber i dotknęła jej
-Aa gorące-powiedziała
Po chwili mała rzeka znikła i zamiast rzeki pojawił się symbol oka Horusa.
-Nino daj wisior-powiedział Fabian
-Ja go nie mam....Eddie
-Ach no tak.Teraz Eddie go ma.Musimy go jakoś odzyskać.Patricio idź i mu go weź-powiedział Fabian
-Nie Fabian.Ty idź-jesteś jego kolegą i z nim mieszkasz-powiedziała Nina.

Oczami Fabiana

Szczerze to trochę bałem się mojego kolegi.Niepewnie wszedłem do naszego pokoju i zobaczyłam tam Edisona.Niestety.
-Cześć Eddie
-Cześć nieznajomy-odpowiedział
-Eem wiesz Mara cię wołała...chyba
-Nie wiem która to ale spoko.-powiedział Eddie
Byłem już uradowany,że podwędzę mu wisior i będzie po sprawie.Niestety myliłem się.Eddie włożył wisoir do jakiejś szuflady na klucz a potem wyszedł.Miałem mało czasu a wisiora dalej nie miałem,ani klucza.Ujrzałem jakiś szyfr.Cwaniak jakby zgubił klucz miał jeszcze szyfr.Musiałem go zgadnąć. Był na 4 cyfry.Pewnie jakiś rok urodzenia.Wpisywałem wszystko.Czułem że Eddie zaraz przyjdzie.Postanowiłem wpisać rok urodzenia Patricii.Nie wierzę!Udało mi się.Szybko wziąłem wisior i  zamknąłem ,,sejf ".W tej chwili wszedł Eddie.
-Wcale mnie nie wołała.-powiedział
-Aa to może mi się wydawało...Dobra ja spadam cześć
Nie odpowiedział.
Biegłem co sił w nogach do dziewczyn.błagam aby tylko Eddie nie zorienotwał się że brakuje mu wisiora.Po paru minutach byłem na miejscu
-Masz?-zapytała Nina
-Mam.
-No to szyb...
-Cicho!Ktoś tu idzie.Ten ktoś mówi.To był głos Eddiego.
-Szybko przykładaj to-mówiła Amber i Patricia
Przyłożyłem oko Horusa do symbolu-i nic.
-Eddie chyba wie że nie ma wisiora i wie że to my go mamy.Nic się nie otwierało.Teraz czuliśmy że jest już po nas.



Takie jakieś mi wyszło.Przepraszam że wczoraj nie było ale miałam takiego lenia i 0 weny że nie mogłam.A pod wieczór była burza.Komentujcie <33

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 28

Oczami Patricii

Kiedy Eddie mnie pocałował cała złość minęła.Nie potrafiłam się na niego gniewać.
-Czyyyli Peddie powraca?-Zapytałam z uśmiechem
Nic nie odpowiedział tylko gdzieś poszedł.Postanowiłam wyżalić się Joy.
-Nie przeszkadzam ci?
-Ty?Nigdy!.Wchodź-powiedziała moja przyjaciółka
-Wszystko dobrze?
-Nie zupełnie-powiedziałam
opowiedziałam jej o wszystkim.Mimo tego że się pocałowaliśmy to nie jesteśmy razem.
Później jeszcze rozmawiałam z Joy jak to do tego pocałunku doszło itp.
Postanowiłam pójść do Eddiego-porozmawiać z nim.Ale gdy go ujrzałam-przeraziłam się.On...był cały obdarty.Wyglądał jak po jakiejś ostrej szarpaninie albo nawet bo bójce.Nie byłam pewna czy on w ogóle jest żywy.Leżał na ziemi-cały blady.W moich oczach pojawiły się łzy.czy jemu mogło się coś stać?czy to możliwe abym nigdy go już nie zobaczyła?Próbowałam go jakoś obudzić
-Eddie,Eddie.Obudź się!!-krzyczałam
Po paru sekundach Eddie ocknął się i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Kim ty jesteś?
-Ym...Eddie.To ja Patricia.
Na początku myślałam że udaje ale potem zaczęłam się martwić.
-Ale ja cie nie znam!Gdzie ja w ogóle jestem?
-Eddie!Jesteś w Domu Anubisa.A ja jestem Patricia Williamson-powtórzyłam
-Ile razy mam ci powtarzać że cię nie znam?Nie kojarzę nawet tego miejsca
-Wyjdź-powiedział i wypchał mnie ze swojego pokoju.Jak najszybciej zrobiłam zebranie Sibuny.
-Co się stało?-Zapytała Nina
-Eddie...On stracił pamięć.
-Jak to?-zapytała Amber
-Nie wiem
-Możliwe.Wyczytałem że Arwen chce za wszelką cenę zdobyć Osiriona.Teraz on pamięta tylko ją i będzie jej służył.
-Kim ona w ogóle jest?-zapytałam
-Podobno była jakąś służącą Izydy.Miała zdobywać jak najwiecej Osioronów dla niej a ona robiła jakąś armię by pokonać Ozyrysa.
-Ale Rufus jakoś nie był pod jej władzą-powiedziała Amber
-No ale skąd wiesz?On był zły.Więc po co jej taki?
-Nieważne.Jak mamy ,,odczarować" Eddiego?-Zapytałam
-Nie mam zielonego pojęcia.Poszukamy czegoś.Ja z Niną poszukamy w internecie a ty z Amber w tajemniczym pokoju.
-Sibuna?
-Sibuna!
Szukałyśmy do utraty tchu.Powoli traciłam nadzieję że już nigdy Eddie nie będzie sobą.Traciłam nadzieję że może być jeszcze tak jak kiedyś.Powstrzymywałam łzy.
-Mamy coś!!-powiedziała Nina
Szybko podbiegłyśmy zobaczyć co ta zakochana para znalazła.


Takie coś mi wyszło.Nwm czy fajne czy nie.Komentujcie.Mam bardziej skupiać się na samym Peddie czy na Peddie i sparawach Sibuny? <33 Miało dziś nie być rozdziału-więc nie oczekujcie ideału xD

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 27

Oczami Eddiego

Siedziałem w taksówce i myślałem jak to będzie w Domu Izydy.Nie minęło 10 min a ja już zacząłem tęsknić za Domem Anubisa.Kiedy przejeżdżałem obok pewnego domu powiedziałem taksówkarzowi aby się zatrzymał.Zatrzymaliśmy się pod domem mojego pradziadka.Nikomu o nim nie mówiłem.Lubiłem tam przesiadywać w gorsze dni.Wystrój co prawda nie był najlepszy ale było tam cicho.Wróciłem się tam bo zostawiłem tam parę swoich rzeczy.Domek z wierzchu wyglądał pięknie.Był drewniany,z balkonem który nie był bardzo wysoko.Wyszedłem na balkon i przyglądałem się okolicy której już nie zobaczę.Po chwili ktoś przyszedł.Wystraszyłem się i cofnąłem do tyłu.Poczułem jak spadam przez może 2 sekundy.Zleciałem z balkonu a ta osoba która przyszła to był taksówkarz.Czułem że nie mogłem ruszać ręką.Chyba ją złamałem albo zwichnąłem .Po chwili przybiegł do mnie taksówkarz
-Proszę pana.Nic panu nie jest?
-Nie.tylko coś z ręką.
-Pokaż
-Ała
-No zwichnięta jak nic.A może nawet złamana.Mamy problem.Taksówka się zepsuła.A nie ma wolnych.Musi pan poczekać do jutra.przepraszam za problem-odpowiedział i oddał mi pieniądze.
Byłem zmuszony cofnąć się do Domu Anubisa a raczej w jego okolice bo tylko tam był najbliższy szpital.Po 15 min byłem już u doktora.Stwierdził on że mam rękę niestety złamaną.nawet nie wiem kiedy to minęło ale po parunastu może po parudziestu minutach miałem już rękę w gipsie.Nie miałem wyboru-musiałem pójść do Domu Anubisa.Po chwili usłyszałem głoś Fabiana
-Eddie,no wreszcie zmądrzałeś.Coś ty w tę rękę zrobił.
-A nic takiego.Tylko złamałem.I nie zmieniłem zdania.Muszę się tu chwilę zatrzymać.-powiedziałem i poszedłem się jeszcze przejść.Ujrzałem Patricię.Zauważyła mnie i podeszła do mnie.
-Eddie.Czyli jednak wróciłeś.tak?
-Jak widać.Tylko nie na zawsze.
-No oczywiście że tak.Na początku to byś do mnie podszedł a nie unikał mnie.Jakbym pewnie cię nie zauważyła to byś poszedł do Lindsay,nie?
-Patr..
-No a jak?Przecież wolisz ją ode...-nie dałem jej dokończyć tylko ją pocałowałem.

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 26

Oczami Patricii

W drzwiach zobaczyłam......Davida-czyli mojego brata.Nie spodziewałam się że zobaczę tu jego.
-Co ty tu robisz!?
-o też się cieszę że cię widzę siostryczko-powiedział  jak za starych czasów i przytulił mnie.
Mimo tego że wyglądałam na niezadowoloną to wcale tak nie było.Stęskniłam się za nim.
-No a ty co?Masz już chłopaka?
wzruszyłam ramionami
-No pochwal się mi
W tym momencie do holu wszedł Jason
-heh to on-powiedziałam i wskazałam na Jasona
-To on!?Przecież ja go ostatnio widziałem z jakąś hipiską!
-Co!?Jason wytłumacz mi to.
-A-le on kłamie!
Popatrzyłam na Davida.Podniósł ręce do góry i poszedł na górę
-Stój!Posiedź tu chwilę.ja zaraz wracam-powiedziałam do mojego brata.
Postanowiłam szybko pójść do Eddiego i do zatrzymać
Zapukałam
-Otwarte!-usłyszałam i weszłam zobaczyłam Eddiego który leży na łóżku i robi coś na laptopie.
Zaczęłam mu tłumaczyć żeby nie wyjeżdżał itd ale on nie chciał mnie słuchać.byłam bezradna.Po 20 min przekonywania bez efektu poszłam na dół do mojego brata.

Oczami Davida

Naprawdę zmyśliłem to o tej hipisce.Nawet nie wiedziałam że tu w ogóle jest jakaś hipiska no ale mniejsza o to-miałem nadzieję że Pat z nim zerwie bo go nie lubiłem.Ona z nim już kiedyś chodziła.Wyszedłem po schodach i szukałem pokoju Edisona i Fabiana.Na początku wszedłem do pokoju Jeroma i Alfiego.Później znalazłem właściwy.Ujrzałem tam jakiegoś smutnego chłopaka który właśnie się pakował.
-Cześć.jesteś Edison czy Fabian?-zapytałem
-Eddie.Mówi Eddie
-A co ty robisz?
-Pakuję się,nie widać?-zapytał chłodno
-Wyjeżdżasz?
-No raczej
Jakoś tak dziwnie sztywno mi się z nim rozmawiało.Chyba ktoś go zranił.Ale postanowiłem w to nie wnikać...
-Aa zapomniałem.David Williamson jestem..
Gdy mu się przedstawiłem podniósł głowę popatrzył się na mnie tak jakoś dziwnie.
-Coś się stało?
-Nie
Później Edison znaczy Eddie pokazał mi moje łóżko,szafę itp.Gdy się z nim porozmawiało był całkiem fajny.Takiego chłopaka to mogłaby mieć moja siostra -a nie jakiegoś lalusia.
-A dlaczego wyjeżdżasz?Polubiłem cię-powiedziałem
-To przez dziewczynę.Patricię.Patricię Williamson
Kiedy usłyszałem imię i nazwisko mojej siostry-zakrztusiłem się.Oni jednak byli razem.Miała takiego fajnego chłopaka a teraz ma jakiegoś lalusia.
-Coś nie tak?Sorry że tak ci się żalę.
-Nie no spoko.Tylko Pat to moja siostra
-Serio?
Pokiwałem twierdząco głową
-Aha okej.Ja już idę.-powiedział Eddie i pociągnął za sobą walizki.
Ja prosiłem go by został-bez efektu.Później poszedłem do mojej siostry.
-Dlaczego ty jesteś z tym Jasonem!?
-Bo mi się tak podoba.Kłamałeś żebym od niego odeszła
-No dobra ale on jest nikim w porównaniu do Eddiego
-Skąd ty o tym wiesz!?
-Wiem...
Kiedy kłóciłem się z siostrą usłyszeliśmy jakby ktoś się całował.Podeszliśmy bliżej.I zobaczyliśmy Jasona i jakąś dziewczynę.Po chwili oderwali się od siebie.
-Ale ty masz dziewczynę-Patricię
-Ona się nie liczy.kocham tylko ciebie
W tym momencie moja siostra nie wytrzymała i wyszła mu nagadać.Czekałem na tę chwilę.
-Nie liczę się.co?
-Znaczy...Patuniu,Patusiu to nie tak
-A jak?K-O-N-I-E-C- Z NAMI!!Jesteś gorszy od Eddiego co ja w tobie widziałam!
-No ale..dobra

Oczami Eddiego

Kiedy pożegnałem się już z prawie wszystkimi prócz Patricii.Wychodziłem już z Domu Anubisa ale zatrzymała mnie moja siostra Louisa.
-Eddie błagam cię nie wyjeżdżaj do Domu Izydy.
-Mówię ci że już zdecydowałem.
-No weź
-Nie
-No proszę
-Mówiłem coś
-Błagam,proszę i co jeszcze.A czemu się z Pat nie pożegnałeś
-Bo za dużo mnie to kosztuje.i Nie zostanę
-No ale..Patricia zerwała z tym całym Jacksonem
-Nie zatrzymasz mnie tym.
-No ale to pra..-
-Pa Pa siostrzyczko.Odwiedzę was kiedyś..Może-powiedziałem i wsiadłem do taksówki.Kiedy odjeżdżałem zdałem sobie sprawę jak bardzo będzie mi brakować tego miejsca..


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 25

Oczami Patricii

Cały dzień spędziłam z moim chłopakiem-Jasonem.Nadszedł czas kolacji.Oglądaliśmy telewizje więc szybko wstaliśmy i poszliśmy do kuchni.Zobaczyłam ta Jeroma i Joy trzymających się za rękę.Pomyślałam że może Joy chce wzbudzić zazdrość w Jasonie tak jak mi Jerome pomógł wzbudzić zazdrość w Eddim.
-A wy co ?-Zapytał Jason
-Jesteśmy parą-powiedziała Joy i uśmiechnęła się do niego
-Ty z nim!?-Powiedział Jason.czasami nie mógł się opanować
-A co nie pasuje ci coś?-zapytał Jerome i prawie go uderzył.Na szczęście Joy go powstrzymała.
Na śniadanie przyszła Willow i Mara.Zobaczyła jak Joy i Jerome trzymają się za ręce.
-Maro to nie tak.Znaczy...Błagam cię nie obraź się.
-Okej...To już nie jest mój chłopak.Tylko uważaj!-powiedziała i przytuliła swoją koleżankę.
-Jasne
Wszyscy jedli kolację.Prawie wszyscy bo kogoś mi brakowało.Tylko nie wiedziałam kogo.Już wiem!!!Eddiego.
Postanowiłam do niego pójść żeby mnie tylko Jason nie zobaczył.udało mi się.Zapukałam do jego drzwi-nikt nic nie mówił.Nie wiedziałam co się dzieje więc weszłam do jego pokoju bez pytania.Zastałam ten Eddiego który albo nie żyje albo śpi.Na szczęście spał.Postanowiłam go obudzić.
-Eddie wstawaj
-Nie.Nigdzie nie idę.
-Ale kola...
-Już ci mówiłem że nigdzie nie idę!-podniósł troche głos.
Znałam Eddiego i wiedziałam że już go nie przekonam.Zeszłam z powrotem do kuchni.Nikogo już nie było.Wszyscy zjedli i poszli do swoich pokoi.Ja zostałam i jeszcze coś zjadłam.Po chwili ujrzałam Fabiana.
-A ty jeszcze nie śpisz?-zapytał
-Nie-byłam u Eddiego,przekonać go żeby przyszedł coś zjeść,a ty?
-A ja po tabletkę na ból głowy.Bo Nina źle się czuje.Zaraz przyjdę-idę go przekonać

Oczami Fabiana

Nie mogłem patrzeć jak Eddie się męczy.Wziąłem jedną kanapkę i zaniosłem mojemu koledze.
-Weź to-odpowiedział
-Ale co ty robisz!?
-Nie widać?Pakuję się.Nic ani nikt mnie tu nie trzyma
-Ale chwila.Gdzie ty jedziesz!?
-Do Domu Izydy.Jest tam wolne miejsce po tej Willow.
-No weź nie jedź.-prosiłem
-Już zdecydowałem.

Oczami Patricii

Po chwili przyszedł do mnie Fabian.
-No i co?-zapytałam
-Eddie wyjeżdża do Domu Izydy
-Co!?Jak to?
-No widzisz.ja sam nie wiem.Dobra spadam bo muszę się zaopiekować Niną.
-Jasne
Czułam że to przeze mnie Eddie wyjeżdża.postanowiłam go zatrzymać.Usłyszałam jak ktoś wchodzi do Domu Anubisa.To był ktoś kogo znałam.Zamurowało mnie kiedy go ujrzałam.


niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 24

Oczami Joy

Dzień jak co dzień wstałam wcześnie i poszłam do Patricii.Poszłam tak jak codziennie chodziłam,ale nie ukrywam że ten nowy Jason-bardzo mi się spodobał,ale nie mogłam tego zrobić mojej najlepszej przyjaciółce.O dziwo u Pat nikogo nie było:łóżka były elegancko zaścielone-nie wiedziałam co się stało.Czyżby gdzieś wyszła z Jasonem?Nie wydaje mi się.Jest dopiero 5:07.Postanowiłam udać się do Fabiana.I Eddiego.Zastałam tylko tego drugiego.
-Cześć Eddie.Przepraszam że budzę,ale szukam Fabiana.
Eddie podniósł głowę.Wyglądał jakby go czołg przejechał.
-Ja..ja nic nie wiem.Daj mi spać dziewczyno.
Co go ugryzło?Wiem że lubi spać ,no ale nigdy by się tak nie odezwał.Zeszłam na dół z myślą że może będzie tam Jason.Była tam Patricia w towarzystwie Fabiana.Fabian rzucał Patricii do buzi winogrona,ale gdy przyszłam od razu przestał.
-yyy co wy robicie?-zapytałam ze śmiechem
-O matko,Joy ale mnie wystraszyłaś.byłam z Fabianem tak głodna że zrobiliśmy sobie przedwczesne śniadanie.
Po chwili to salonu wszedł Jason.
-Patricia!!Co ty robisz!?Odejdź od niego-zaczął krzyczeć
-Ale co ja...-nie dokończyła bo Jason pociągnął ją za rękę.Później jeszcze coś tam jej mówił ale już w to nie wnikałam.
-On jest jakiś dziwny...-stwierdził Fabian
Nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową.Rozmawiałam z Fabianem przez dłuższy czas aż w końcy Trudy zawołała:
-Śniadanie!
Na śniadaniu wszyscy o czymś gadali.Oprócz mnie i Eddiego.Po chwili przybliżył się do mnie Jason i szepnął mi to ucha:
-Po śniadaniu w salonie,ok?
Pokiwałam twierdząco głową.
Po śniadaniu spotkałam się z Jasonem który powiedział mi:
-Joy bo ty od samego początku mi się podobasz i czy nie chciałabyś zostać moją dziewczyną?
-Jasne-odpowiedziałam
Cały czas chodziłam z Jasonem.Po chwili Patricia zawołała go na chwilę

Oczami Jasona

Patricia pociagnęła mnie do kuchni.
-Ty i Joy?-zapytała
-No a co?
-Jak mogłeś?
-To tylko po to byś mnie doceniła-powiedziałem i pocałowałem moją "przyjaciółkę"
-Mam nadzieję że Joy myślała o tobie jak ty o niej...
-Spokojnie.Czyli że jesteśmy razem?
-Tak-powiedziała i uśmiechnęła się
-Okej idę z nią zakończyć
-Joy?Z nami koniec.Dzięki że mi pomogłaś ,teraz Patricia mnie doceniła.Jeszcze raz wielkie dzięki-powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
-jak mogłeś!?-Powiedziała moja "była" dziewczyna i z płaczem wybiegła po schodach na górę.

Oczami Joy

Jak on mógł mi to zrobić?Pobawił się mną tylko po to żeby Pat do niego wróciła.Zaczęłam płakać jak małe dziecko.usiadłam na łóżku i próbowałam zasnąć-bez efektu.Mój ból przerwał ktoś kto pukał do moich drzwi.
-Nikogo tu nie ma-powiedziałam
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich...Jeroma z pizzą.
-Czyżby panna Mercer źle się czuła?
-Odczep się-wyjdź-powiedziałam
-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz
Jerome otworzył pizzę i poczęstował mnie nią.Później oglądaliśmy telewizje.Świetnie się bawiłam.nawet przez chwilę zapomniałam o Jasonie.Zaczęłam lubić Jeroma-on w głębi duszy wcale nie jest taki zły i chytry jak o nim mówią.Przez chwilę trochę posmutniał.
-heej panie Clark,co się stało?-Zapytałam
-Nieważne
-No przecież widzę że coś cię gry..-nie dokończyłam bo Jerome mnie pocałował.
-Przepraszam.Nie mogłem się powstrzymać.Musiałem jakoś odreagować
-A Mara?
-To koniec.
Jerome opowiedział mi o tym incydencie z Willow i tym że Mara mu nie wybaczyła.
-Dzięki za ten wieczór.Powiem ci nawet że zacząłem cię lubić.Niech ten Jason żałuje co stracił.
-Ty byś zrobił tak jak on?-Zapytałam z ciekawości
-Nigdy!A co?
-A nic tak się pytam.
-Joy:będziesz moją dziewczyną.Proszę-zapytał Jerome.
-Bo ja..odkąd przyszedłeś też nie patrzę na ciebie obojętnie.
-Czyli że...
-Tak-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Później jeszcze rozmawiałam z moim chłopakiem.Miałam nadzieję że Mara się na mnie nie pogniewa i zrozumie.Około 19 postanowiłam z Jeromem pójść na kolację trzymając się za ręce.



No to dzis na tyle.Więcej osób chciało Jeroy a więc jest Jeroy.Trochę przydługawy mi wyszedł.Komentujcie <33

 

Rozdział 23

 Oczami Eddiego

Krążyłem bezsensu wokół domu.Uszedłem może z 20 kroków a zobaczyłem Jeroma i jakąś blondynkę?To nie była Mara tylko Willow.Byłem bardzo ciekawy co ten cwaniak znowu wyczynia.
-Jerome?Bo...ty od mojego pojawienia się tutaj podobasz mi się.
-Że co?-Zapytał Jerome i zakrztusił się jakimś sokiem
-Ja wiem że Mara to twoja dziewczyna....-powiedziała
-Nieważne-odpowiedział Jerry i pocałował ją.
Miałem ochotę wyskoczyć i mu coś powiedzieć.Ale postanowiłem że zrobię zdjęcie i w razie czegoś pokarze je Marze.
-Może chodźmy już?-Zapytała Willow Jeroma
-Jasne -odpowiedział
Kiedy tak samo miałem wracać natknąłem się na Patricię.O dziwno bez  Jasona.Bez namysłu podszedłem do niej i zapytałem:
-Gaduło co jest?czemu nie przychodzisz na spotkania Sibuny?Już 2 opuściłaś.Zaczęłaś nas olewać od kiedy pojawił się te Jackson czy jak mu tam.
-O co ci chodzi?Nie jestem waszym psem żebym MUSIAŁA przychodzić na każde wasze durne spotkania.A co do olewania to już nie mogę ani chwili posiedzieć z moim przyjacielem,co?
-Chwilę!?Czy ty się dziewczyno słyszysz?Spędzasz z nim każdą sekundę,a nie chwilę.Aaa i dlaczego mu nie powiedziałaś że jestem twoim byłym albo chociaż przyjacielem?Wstydzisz się mnie?
-Nie powiedziałam bo nie powiedziałam.Przeszkadza ci to że z nim siedzę!?I ty się masz za mojego przyjaciela!?Phii...Prawdziwemu przyjacielowi bo nie przeszkadzało że siedzę z kim innym.
-Dobra wiesz co?Idź już może do niego bo na ciebie czeka-powiedziałem i myślałem że powie:Musimy to wyjaśnić czy coś w tym stylu.
-Och tak masz rację.Nie będę z tobą przebywać...
 Takiej reakcji się nie spodziewałem.Poszedłem do swojego pokoju.Założyłem słuchawki na uszy i zacząłem słuchać piosenek by uciec od dzisiejszego-koszmarnego dnia.

Taki króciutki :-) A głosujcie na ankietę czy ma być Jeroy czy Marome bo nie wiem czy Mara wybaczy Jeromowi czy nie.Na razie prowadzi Jeroy.Czekam do dziś do 16.Jak Jeroy dalej będzie prowadzić to tak się stanie w opowiadaniu. :)

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 22

Oczami Patricii

W drzwiach stał Jason!Jason to mój były chłopak-nie ten którego wybierała mi mama.Jego poznałam przed Maxem.Ostatni raz widziałam go 3 lata temu.
-Co ty tu robisz?-Zapytałam z radością
-Panno Williamson?Przyszedłem po Ciebie.
Nagle jakoś tak mi się zachciało śmiać.
-Chodź do mojego pokoju.Musisz mi wszystko opowiedzieć.Byłam bardzo szczęśliwa że zobaczyłam mojego przyjaciela.

Oczami Eddiego

Moja pierwsza myśl jak zobaczyłem tego Jasona:to jej brat.Niestety.Co się stało z Patricią?Przecież ona nigdy by  tak nie przywitała po 3 latach nieobecności.Widocznie albo dalej go bardzo lubiła albo się po prostu za nim stęskniła.Bardzo stęskniła.Rozmawiali jeszcze chwilę obok schodów a potem Jason wziął Patricię na ręce i przeniósł ją przez schody.Widać było że mimo tego że zerwali dalej są bardzo bliskimi przyjaciółmi.Weszli do pokoju Patricii i nawet nie zamknęli drzwi.Postanowiłem to wykorzystać i trochę podsłuchać ich rozmowę.
-No i jak tam było w twojej nowej szkole?-zapytała Patricia
-Całkiem dobrze,ale tak się za tobą stęskniłem że musiałem cie odwiedzić
-Aha a gdzie chodziłeś do szkoły?
-Jakieś 10 km stąd.
-I przyjechałeś tu po to żeby mnie zobaczyć?-zapytała z uśmiechem
-Tak!
Przytulili się.Później Jason zaczął łaskotać Patricię a ona się śmiała.Widać że oboje bardzo się lubią, i mogliby siedzieć razem nawet 20 lat.Postanowiłem przerwać Patricii i Jasonowi te chwilę.
-Patricia,zaraz jest obiad idziesz?-zapytałem
-Nie czekaj na mnie.Zaraz przyjdę.
-Kto to?-zapytał Jason
-To?To Eddie-mój kolega.
Jak ona mogła nazwać mnie kolegą.Mogła chociaż wspomnieć że jestem jej byłym chłopakiem,bliskim kolegą,najlepszym przyjacielem czy coś w tym stylu.
-Czyli że nie muszę być zazdrosny?-Zapytał Jason z uśmiechem
Byłem bardzo ciekawy jej odpowiedzi.
-Absolutnie....nie-odpowiedziała Patricia.
Postanowiłem nie czekać na nich.Nawet nie poszedłem na obiad.Nie chciałem patrzeć jak się tulą czy coś innego.Poszedłem do swojego pokoju.Położyłem się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.Kiedy się obudziłem czułem się jakby mnie ciężarówka przejechała.Wstałem i na stole zobaczyłem obiad.Znaczy ziemniaki,jakieś mięso i sałatka.Po chwili przyszedł Fabian.
-No Eddie jedz!Przyniosłem ci przecież-powiedział mój kolega
-Nie jestem głodny.
-Nie wciskaj mi kitu.Aa widziałeś tego nowego kolegę Patricii.Widać że świetnie się bawią.Fajnie wyglądają,nie?
-No bardzo-powiedziałem od niechcenia
-ech..przepraszam-powiedział Fabian
-Dobra,nie szkodzi.
-Nie obraź się że z tobą nie posiedzę ale muszę iść-jestem umówiony z Niną.
-Spoko,cześć
-cześć
Wyszedłem z pokoju po coś do picia.Zderzyłem się z Joy.Postanowiłem ją troche wypytać o nowego kolegę Pat.
-Joy?
-Sorry Eddie nie teraz bardzo się spieszę.Później
-A-nie dokończyłem bo Joy już gdzieś znikła.Odniechciało mis ie pić.Poszedłem do swojego pokoju.

Próbowałem zjeść obiad.Nie mogłem.Jason tak zepsuł mi humor że nie mogłem nawet zjeść mojego ulubionego mięsa.Czułem się beznadziejnie.Byłem pewny że nigdy nie będę z Patricią,bo ona będzie z Jasonem.Nie wiedziałem co robić.Cały czas słyszałem śmiech Patricii i jej przyjaciela.Byłem zazdrosny.Postanowiłem iść się dotlenić.

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 21

Oczami Eddiego

Co jakiś czas pisałem Patricii Sms'a czy wszystko dobrze.Ona mi nie odpisywała.Zacząłem się martwić-poszedłem do jej pokoju i zapukałem.
-Otwarte-usłyszałem głos Patricii
-Czego chcesz?-Zapytała rozleniwiona
-Porozmawiać-odpowiedziałem
-Nie mamy o czym
-Właśnie tu się mylisz.My dalej jesteśmy parą?
-A jak myślisz?-zapytała
-Żeeee...Tak
Patricia spuściła wzrok na ziemię i  zaczęła się drapać po szyi..
-Eddie.Chyba lepiej jak zostaniemy przyjaciółmi.Po tym co mi powiedziałeś.Nie potrafię.To mnie za dużo kosztuje.-powiedziała smutnym tonem.
-Proszę wszystkich uczniów o zejście na dół-Przerwał nam Victor.Posłusznie spełniliśmy rozkaz naszego opiekuna.
-W tym roku szkolnym dołączy do nas 3 uczniów.proszę ich zapoznać z Domem Anubisa.jeden uczeń się spóźni o parę dni.To tyle możecie iść.
Nie zdążyliśmy nawet wejść na drugi schodek a już ktoś do nas przyszedł.
-Sque orn not Sque?Squeeeeeee-zaczęła krzyczeć jakaś dziewczyna
-Wreszcie tu jestem.Wyczuwam tu same dobre energie...Aa Willow Jenks jestem-hipiska XXI wieku.Dzielę pokój z Amber,Patricią i Niną.Oprowadzi mnie ktoś?
-ja-powiedziała Patricia

Oczami Patricii

Zgodnie z tym co powiedziałam poprowadziłam Willow do naszego pokoju.Joy została przeniesiona do Mary,więc było wolne łóżko.
-To jest twoje łóżko-powiedziałam
-A ta wielgaśna szafa to kogo?-zapytała z ciekawością Willow
-Ona wcale nie jest taka wielka.Ona jest twoja.Możesz się rozpakować.-powiedziałam
-Zaraz wracam.-odpowiedziała hipiska.
Po chwili wróciła z talerzem na którym były truskawki..
-Truskawki z sokiem z jabłek i cytryny...mniam,chcesz?-zapytała
-Niee...dzięki.
Willow wyjęła z torby jakąś płytę którą wsadziła do radia i zaczeła słuchać piosenek Abby.Pierwsza którą włączyła to Dancing Queen.Od razu przypomniał mi się Eddie.Bo właśnie kiedy myślałam jak mu powiedzieć że nie możemy być razem leciała ta piosenka.Zrobiło mi się dziwnie smutno że nie jesteśmy razem.No ale trudno.
-No czemu jesteś taka smutna.Wyczuwam złe moce-powiedziała Willow i zaczęła mnie chlapać jakąś dziwna wodą.Po paru minutach Willow zaczęła tańczyć.Jakoś tak dziwnie.Podeszła do mnie i chwyciła mnie za ręce i wyciągnęła na środek pokoju.Tańczyłam razem z nią.Pomyślałam sobie że i tak gorzej być nie może ,a potańczyć zawsze można.Później spróbowałam tych truskawek.Były całkiem dobre ale za dużo cytryny.Świetnie bawiłam się z Willow.Gdy skończyłyśmy szaleć zeszłyśmy na dół po jakieś picie.Nagle drzwi Domu Anubisa się otworzyły.Ale to kogo w nich zobaczyłam było jak grom z jasnego nieba.Nie spodziewałam się tego nigdy.

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 20

Oczami Amber

-To co może go już obudźmy?-Zapytałam
-Ale on coś majaczy...nie słyszysz?-odpowiedziała
faktycznie Eddie coś tam mruczał,ale nie słyszałam co dokładnie.Cała reszta siedziała przy Patricii.Fabian szukał sposobu aby ożywić Patricię.Po chwili Eddie się ocknął.
-Co?Gdzie ja jestem?gdzie Patricia?Co się stało-od razu zapytał
- Jesteś w swoim pokoju,a Patricia?-Nie umiałam odpowiedzieć mu na to pytanie.Po chwili zobaczył ją leżącą.
-Patricia,obudź się!!-krzyczał
-No zróbcie coś,nie możecie jej tu zostawić!-kontynuował swoje krzyczenie z łzami w oczach.
-Eddie uspokój się-powiedziała rozmazana Louisa.
-A jak mam się niby uspokoić!?Moja dziewczyna leży i się rusza-jest cała blada,a ja mam być spokojny!?-Widać że jest mu ciężko i powstrzymuje kolejne łzy.
Louisa tak samo powstrzymywała łzy i przytulała Eddiego i cały czas powtarzała mu że wszystko będzie dobrze.
-Nic już nie będzie dobrze!-krzyczał
-Będzie,zobaczysz-powiedziała Louisa która tak samo nie była pewna co mówi.
-Mam to!-zakrzyczał Fabian
-Co masz?-zapytała Nina wycierając kolejne łzy które leciały jej z oczu.
-Patricia ma szanse na przeżycie!-powiedział z radością
-Co trzeba zrobić?-zapytała Joy
-Trzeba ją zostawić na chwilę sama,a później dać jej wodę Osiriona.To jedyny sposób.
-ja nigdzie nie idę-powiedział Eddie
-Ale musisz..Ja też nie chcę.Nie chcę jej zostawić samą.No chodź-powiedziałam
Eddie pod przymusem wyszedł.
-A co ty tak majaczyłeś dziś?-zapytała jego siostra
-śniło mi się że ona umarła a wy ją zostawiłyście ,a ja poszedłem do piwnicy...
-i co tam znalazłeś?
-Jakiś inny przepis.Wypróbuje go,o ile go zapamietałem.No chyba że ten Fabiana nie wypali.Tylko co to jest ta woda Osiriona...
-Dobra możemy wejść-powiedział Fabian.
-Może zostawy Osiorna samego?-Zapytała Nina
-jak coś to na poinformujesz ?ok?-zapytałam
Pokiwał twierdząco głową.

Oczami Eddiego

Poszedłem do pokoju w którym leżała moja dziewczyna.Próbowałem wymyślić tę wodę ale na nic.Usiadłem obok niej i zacząłem płakać-próbowałem się powstrzymać,ale nie mogłem.Moje łzy zlatywały prosto na jej twarz.Po chwili Patricia zarumieniła się i zaczęła otwierać oczy.Szybko wybiegłem z pokoju po całą resztę.
-Oooo...moja głowa-powiedziała Patricia
-Już wszystko dobrze-powiedziała Joy i przytuliła ją.
Pomyślałem sobie że ten sen to jednak był tylko sen.niestety...
-Jak się czujesz?-zapytałem
-A ja się czuję?A czuję to że musisz stąd wyjść-powiedziała Patricia
-A-le jak...-nie dokończyłem bo Fabian wyciągnął mnie na korytarz.
-A dlaczego ja muszę wyjść?-zapytałem rozżalony
-No sam wiesz-znasz Patricię ona musi się z tym oswoić,-powiedział
-No tak...-odpowiedziałem monotonnie
Błąkałem się tak po całym Domu Anubisa bez celu.Z Patricią zawsze było co robić.A teraz?Pozostaje mi czekać.Znam Patricię i obawiam się że mój sen nidługo stanie się rzeczywistością...
 Brawo dla Iluzjonistki która jako pierwsza odkryła że coś jest nie tak w poprzednim rozdziale.


środa, 12 czerwca 2013

Zakładka z postaciami

Do zakładki z postaciami dodałam już Louisę Miller czyli siostrę Eddiego.:)Aha i zmieniłam swoją nazwę na Trixie Miller ;)

Rozdział 19

Oczami Eddiego

-Ale jak ją zabiłem!?-zapytałem
--Tą kulą!-odpowiedziała mi moja siostra pokazując kulę z napisem śmierć.
-No to co ja mam..
-Nie wiem-ty ją zabiłeś,więc i ty ją ożywisz-powiedziała Amber i wyszła z Louisą.
Postanowiłem udać się do piwnicy-poszukać czegoś poszukać.Natknąłem się na ,,Eliksir ożywienia" bez wahania zabrałem go i poszedłem do swojego pokoju.Był tam przepis.Miałem wszystko.Potrzebowałem jeszcze tylko kuli-nie wiedziałem czy może być czarna ale spróbowałem.Na szczęście zabarwiła się na różowo.Pisała że trzeba rzucić w osobę ranną bądź nieżywą.Patricia leżała dalej na podłodze-rzuciłem w nią i nic się nie stało.No to już nic chyba nie mogłem zrobić.Po minucie usłyszałem Patricię która się podniosła.
-Patricio!-zakrzyczałem
-Eddie-powiedziała monotonnym tonem
Podszedłem do niej żeby ją pocałować a ona odsunęła mnie od siebie.
-Ej co jest?-zapytałem
-Nic
-No już dobra daj się pocałować.
-Eddie ja nie mogę...
-Ale dlaczego?-zapytałem.Myślałem że znowu jakiś problem rodzinny
-Bo po tym co mi powiedziałeś.Nie mogę,po prostu nie mogę
-Ale przecież wiesz że ona mną władała.
-No dobra,ale żebyś w ogóle nad sobą nie panował?Dziwne...
-No ale to prawda!Musisz mi uwierzyć!-Próbowałem ją przekonać
-Nic nie muszę-powiedziała i wyszła,Nie wyszła bo chwyciłem ją za rękę.
-No dobra spróbujemy,ale nic nie ręczę
Widać było że Patricii jest trudno.Kiedy się całowaliśmy czułem że to nie to samo.To było takie ,,nijakie"Widziałem że się męczy i robi to z przymusu.Powiedziała mi żebyśmy się spotkali po obiedzie.
Równo po obiedzie Patricia zapukała do mojego pokoju
-proszę
-A więc o czym chciałaś porozmawiać?-Zapytałem
-Bo wiesz Eddie...Ja próbuję ale nie mogę.Jak tylko o tym pomyślę-o Arwen.o tym co mi powiedziałeś to po prostu nie daję rady.Lepiej jak zostaniemy przyjaciółmi...  -powiedziała i po policzku zaczęła spływać jej łza.
-No dobrze-powiedziałem,nie chciałem jej do niczego zmuszać bo widać jak dalej boli ją to co powiedziała Arwen w moim ciele.Tylko ją przytuliłem.
-Ale może,kiedyś?-Zapytałem
Nie usłyszałem odpowiedzi bo Patricia już wyszła.Nie miałem co ze sobą robić...Nie mogłem usnąć.Znudzony postanowiłem pójść na dół-na telewizje.

Wiem że beznadziejny.Ale dziś dodam jeszcze jeden

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 18

Oczami Patricii

Po 20 minutach przyszedł do mnie Eddie-nie poznałam go.Wyglądał jak...Zombie.Miał poczerwieniałe oczy i bladą skórę.
-Co się stało?-Zapytałam
-Jak mogłaś mnie wystawić!!-Krzyczał
-O czym ty gadasz!?
-Mieliśmy się spotkać w piwnicy!A tobie oczywiście się nie chciało przyjść,leniu-powiedział.Nie dziwiłoby mnie to że mnie tak nazwał ze śmiechem a on mówił to na poważnie.Trochę zabolało.
-następnym razem przychodź!
-A-le ja...-nie dokończyłam bo Eddie wyszedł z mojego pokoju i usłyszałam jak cichym tonem powiedział..........idiotka.
W moich oczach stanęły łzy.Nagle ktoś przyszedł do Domu Anubisa.
-Hi!I'm Louisa-powiedziała dziewczyna
-Louisa!?-krzyknął Eddie
Oboje się przytulili.
-Tak dawno cię nie widziałam,bracie-powiedziała głaszcząc go po głowie.
-O ty jesteś Patricia?
-Tak-miło mi powiedziałam i wystawiłam rękę na powitanie.
-Może pójdziemy dziś na kręgle?-Zapytała
-Jasne.
Nawet trochę poprawił mi się humor po spotkaniu z siostrą Eddiego.ale gdy pomyślałam jak Edison nazwał mnie idiotką rozpłakałam się i poszłam do kuchni-pech chciał że spotkałam Jeroma.
-heej Trixie co jest?
-Nieważne...
-No wyżal się przecież widzę że tego chesz
Nie miałam wyboru opowiedziałam mu o wszystkim.Wiedziałam że może mnie wyśmiać i wygadać wszystkim ale trudno.
-No już,cicho-powiedział i przytulił mnie.Nie spodziewałam się takiej reakcji.
W tym momencie wszedł Eddie.
-Noo wiedziałem że długo przy mnie nie wytrzymasz.
-Ale co ci chodzi?Zapytałam
-No właśnie?-Zapytał Jerome
-Lindsay miała rację że chodzisz z dwoma chłopakami.
 -Ale ja z nim nie chodzę!-Krzyknęłam
-Widać,jeszcze może co?Pocałujcie się,a ty Jerome może ją przeleć?
-o niee...przesadziłeś-odpowiedział Jerome i uderzył Eddiego w twarz.
Po tej całej scenie.Czułam się przybita.Eddie nagadał tyle głupot,które bolały strasznie.Z pozoru jestem twarda ale teraz nie wytrzymałam i rozbeczałam się jak...jakaś dziewczynka.Postanowiłam iść do jego pokoju.Był tam Fabian.
-O Patricio!Wiem dlaczego Eddie taki jest.Ona w nim jest.Musisz go jakoś ,,ożywić"
-Jak ożywić?-Pomyślałam.
I poszłam do swojego pokoju.
-Ale dlaczego on w ogóle nad sobą nie panuje.przecież musi się jakoś kontrolować.
Dostałam SMS'A od Joy.Pisało na nim żebym do niego poszła a oni będą nade mną czuwać.Nie rozumiałam ale trudno.Poszłam do niego.Nie powitał mnie zbyt gorąco.
-Oo kogo ja widzę!Panne chodząco z dwoma
-Dobra Eddie-pohamuj się.Przypomnij sobie nasze pierwsze spotkanie,kłótnię,jak wylałeś na mnie kawę,pierwszy pocałunek-próbowałam wypomnieć mu te chwile.
-Zapomnij...-powiedział i wziął jakieś czarne kule i chciał nimi we mnie rzucić.Nie trafił nawet z połowy dystansu.Przybliżył się do mnie bardzo.Byłam od niego centymetr.Nie wiedziałam co robić wiec go pocałowałam.Nie skupiałam się na nim tylko szukała, wyjścia.Gdy wreszcie znalazłam drzwi-mimo tego ze były blisko.Biegłam do nich.czułam jakie mam zimne usta.Byłam niedaleko od drzwi aż poczułam piekielny ból.Upadłam na ziemię.

Oczami Amber

U góry-słyszałam jakiś krzyk.szybko tam pobiegłam.Zobaczyłam Patricię-leżącą na ziemi.Była blada.Obok niej był Eddie.Zaraz wbiegła tam jego siostra-Louisa.
-Co jej się stało?-powiedziała i podniosła czarna kulę którą dostała Pat.Pisało na niej śmierć.Eddie po chwili się obudził.Był już ,,normalny".Po chwili rzuciła się na niego jego siostra i zaczęła go szarpać.
-Co ty jej zrobiłeś!?-Sama się go zapytałam
-Nic!
-Jesteś jakimś potworem.Wstydzę sie ciebie.Nie chce cie znac.Ona nie oddycha-jest blada.To była najlepsza dziewczyna z twoich wszystkich-to nie był plastik!!
-Ale co ja jej zrobiłem!?
-Och Eddie nie udawał większego idioty.Zabiłeś ją!!-krzyczała jego siostra.
Widać było w oczach Eddiego ból i łzy które ukrywał.W sumie nawet mi go szkoda nie było.bo on nagadał Pat gorszych rzeczy.Ale teraz tylko ona się liczyła.
-Możesz jeszcze raz powtórzyć?-Zapytał Eddie
-Zabiłeś Patricię!!-Krzyczała Louisa

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 17

Dziś będzie tylko jeden rozdział :( Bo nie mam czasu...Ale wczoraj napisałam wystarczająco dużo xD

Z perspektywy Patricii

Ze szpitala wyszłam po 2 dniach.Przyszedł po mnie Eddie-trzymaliśmy się za ręce.Tak bardzo się cieszyłam że z nim jestem.Gdy przyszliśmy do Domu Anubisa wszyscy mnie powitali.Amber kupiła mi jakieś ciuchy,Fabian czekoladkę,Nina jakąś książkę?Joy jakieś kolczyki i wszyscy inni dali mi przeróżne dziwactwa.Podziękowałam im i powiedziałam że nie trzeba.
-Dobra,dobra czeka nas ponowna próba gry w ogrodnika-Powiedział Fabian ze śmiechem
-No to na co czekamy?,chodźmy teraz!-powiedziałam
Tym razem wszystko poszło tak jak miało być.Ja byłam ostatnia-stanęłam bez wahania na róży.Otworzyła się kolejna komnata-piwnica?Tylko w niej nic nie było.
To jest podobizna Arwen-Tylko że ona jest duchem
-Szukajcie,szukajcie-słyszeliśmy jakiś cichy ton
-Ale czego?-Zapytał Eddie.
-O patrzcie tu leży jakaś butelka-oznajmił Alfie i otworzył ją.Wyleciała z niej jakaś zjawa.
-Arwen jestem-dziękuję za uwolnienie.Szukam Osiriona.
Wszyscy popatrzyli na Eddiego.Ona zaczęła się do niego zbliżać.W jej oczach było jakieś złudzenie.Wystawiła do niego ręce-on tak samo.
-Zostaw go!-Krzyknęłam i sypnęłam na nią jakiś puder.
-Aaaaaaaa jeszcze po niego wrócę-odpowiedziała z krzykiem i znikła.
-Eddie wszystko dobrze?-Zapytałam
-Tak-teraz już tak
-Ona jest jakaś nienormalna...-powiedziała Amber
-Okej chodźmy już na kolację-Powiedziała Joy
Na kolacji nie zjedliśmy dużo.Wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi.W nocy nie było widać księżyca.Czułam że widzę Arwen.Ale to było chyba tylko jakieś złudzenie.

Z perspektywy Eddiego

Nie mogłem zapomnieć o tej zjawie.W nocy dostałem sms'a od Patricii-żebysmy spotkali się w piwnicy bo musi mi coś powiedzieć ale nikomu więcej.Ubrałem się i poszedłem do danego miejsca.Było już ciemno.położyłem telefon na ziemi.Po chwili go nie było.Usłyszałem jakiś huk.To Arwen się do mnie zblizała.
-Czego chcesz?Gdzie jest Patricia?-Zapytałem
-Patricia nie przyjdzie ja napisałam z jej telefonu żebyś tu przyszedł
-Ale jak !?
-Nieważne-odpowiedziała i rzuciła we mnie jakąś kulą wielkości piłki do ping-pong'a tylko że czarną.Zobaczyłem na siebie-zrobiłem się blady.Nie wiedziałem co się ze mną dzieje


Wiem beznadziejny ale pisany na szybko,Komentujcie-jak będzie kilka komów to może dodam dziś jeszcze jeden.

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 16

Z perspektywy Eddiego

Tak bardzo się cieszyłem kiedy miałem Patricię obok siebie.Na drugi dzień spotkaliśmy się już o 6:30 na śniadaniu z całą Sibuną.Wszyscy byli prócz Patricii.Po 5 minutach przyszła
-Cześć-powiedziałem
-Heej-odpowiedziała z uśmiechem.
-To jak robimy z tym ogrodnikiem?Bo ostatnio nie było Pat...-Mówiła Amber
-To w grę wchodzi tylko dziś-Powiedział Fabian
-Mi pasuje,a wam?-Zapytałem
-Mi też.Chyba...-odpowiedziała niepewnie Patricia
-Spokojnie nic ci nie grozi-odpowiedziałem jej i położyłem rękę na jej ramieniu.
Nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła.Mieliśmy jeszcze omówić szczegóły ale przeszkodziła nam Trudy.
-Oo widzę że gwiazdeczki już nie śpią.Przepraszam ale na śniadanie sobie chwilę poczekacie.Idźcie lepiej do pokoi
-Dobrze-odpowiedziała Joy
Wszyscy poszliśmy do pokoju Patricii bo chciała nam powiedzieć coś ważnego.
-Dobra,a więc jak byłam w tej piwnicy to znalazłam to-powiedziała i pokazała wszystkim wisior,pierścień,zdjęcie.
-A ta kaseta?-zapytał Fabian
-A no właśnie na niej pisze ,,Jak grać w ogrodnika" tylko że po Angolu chyba...
-Oglądnijmy ją!-powiedziała Nina
Film na tej kasecie był dziwaczny-trwał 10 sekund-pokazali tylko ustawienia członków na kwiatach.
-A więc mamy to!-powiedziała Joy
-Tak!Fabian zanotuj kto na kim-powiedziała Patricia
-Dobra tylko nie widzę tych ostatnich.
Puszczaliśmy ten film chyba z dziesięć razy i nic -nie dało się zobaczyć
-Musimy sobie poradzić sami.Chyba...-powiedziała Amber
-Dobra już czas-chodźmy na śniadanie-powiedziałem
Wydawało mi się że każdy  myślał o ,,Ogrodniku" bo wszyscy zjedli jedną kanapkę prócz Alfiego.
-Idziemy do szkoły?-Zapytała Nina
-Jasne,chodźmy-powiedział Fabian
W drodze do szkoły jeszcze trochę o tym dyskutowaliśmy.Uzgodniliśmy tylko że spotykamy się dziś o 18:30.Na lekcji nie mogłem się skupić.W ogóle przez cały dzień myślałem tylko o jednym.O 18:30 punktualnie wszyscy byliśmy w tajemniczym pokoju.
-Dobra Nino,siadaj na tronie ogrodniczki,a ty Fabian na ogrodniku.-powiedziała Patricia
-Sibuna?-Zapytał Fabian
-Sibuna!
-Okej Amber stań na fiołku.-mówiła Nina
Amber patrzyła na nas niewinnie.Zagryzała wargi i zamknęła oczy i stanęła na fiołku.Nic się nie stało
-Alfie stań na krokusie-Rozkazał Fabian
Alfie zawahał się chwilę i stanął na danym mu kwiatku.Znowu się udało
-Dobra Joy:stań na krokusie
-Ufam wam-odpowiedziała Joy i posłusznie spełniła rozkaz Niny.Nic złego się znowu nie stało
-Okej teraz najgorsze.Zostały nam 3 kwiatki: róża,żonkil i kaktus.Fabian gdzie stawiasz Eddiego?-Zapytała Nina
-Eddie na kaktusa a Pat na różę
-Też tak myślę-przytaknęła Nina
-Eddie:kaktus-mówił Fabian
Nie miałem wyboru.Stanąłem na napisie kaktus.
-Dobra teraz decydująca chwila-powiedziała Nina
W tym momencie do pokoju wbegeła Lindsay i popchnęła Patricię na żonkila.Przez parę sekund nic się nie działo,ale potem na każdego z nas zleciała jakaś...gruba tkanina.Każdy z nas próbował się wydostać.Wszyscy krzyczeli i wiercili się.Ja turlałem się po ziemi i znalazłem jakiś nożyk-szybko wydostałem się i pomogłem innym.Nie mogłem znaleźć Patricii-szukałem jej wzrokiem.Aż w końcu znalazłem i szybko jej pomogłem.Ale ona leżała.Miała zamknięte oczy i była blada.Czy to możliwe?Czy to możliwe żeby się udusiła?W moich oczach pojawiły się łzy.Cała Sibuna pojechała z nią do szpitala..
-Nic jej nie będzie,Niedługo powinna się obudzić.Jeszcze chwila dłużej i mogłaby tego nie wytrzymać.
Siedziałem przy niej i trzymałem ją za rękę.Aż po chwili obudziła się i zapytała cichym tonem:
-Eddie?Od kiedy tu jesteś?
-Od początku.Już wszystko dobrze.Reszta czeka na korytarzu.
-Patricio?
-Tak?
-Powiedz mi wreszcie dlaczego nie możemy być razem.
-Bo..Eddie ja w tej szkole jestem pod jednym warunkiem:Mama wybrała mi chłopaka którego praktycznie nie znam.
-No to z nim zerwij-powiedziałem
-Nie mogę bo wtedy wylecę ze szkoły-odpowiedziała smutno i zadzwonił jej telefon.przeprosiła i rozmawiała przez parę minut.Gdy skończyła podeszła do mnie i powiedziała:
-Eddie.Tata przemówił mamie że mam sama wybrać sobie chłopaka i teraz jestem ,,wolna'' -powiedziała i pocałowała mnie namiętnie.
-Czyli że teraz..
-Tak-odpowiedziała z uśmiechem i znowu mnie pocałowała



No chcieliście dłuższy to macie.Może przesadziłam.Ale myślę że się nie gniewacie.Komentujcie.

Rozdział 15

Tak jak obiecałam,łapcie kolejny rozdział.

Z perspektywy Patricii

Ten ktoś intensywnie się do mnie zbliżał.Postanowiłam uciekać-szybko wstałam i zaczęłam uciekać.Czułam jak ten ktoś mnie goni.Nogi uginały się pode mną,ale i tak daleko nie doleciałam-wywróciłam się na błoto.Teraz to już wiedziałam że jest po mnie.Postanowiłam położyć się już całkiem w błocie z myślą że ten ktoś mnie nie zobaczy.Myliłam się.Poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.Odwróciłam się i zobaczyłam Eddiego!
-Patricia!-Zakrzyczał Eddie
-Eddie!-Tak samo zakrzyczałam i bez wahania go przytuliłam.
-Czemu Cię nie było,martwiłem się o Ciebie
Opowiedziałam Eddiemu całą historię o rowerze,Lindsay,o psach z czerwonymi oczami i piwnicy.
-Ojj no już wszystko dobrze-powiedział Eddie i zaczął głaskać mnie po włosach.Nawet nie wiedziałam kiedy po policzku zaczęła mi spływać łza.Tak bardzo się cieszyłam kiedy go zobaczyłam.
-No nie płacz już-odpowiedział i starł mi łzę swoją dłonią.
-Możemy już iść?-Zapytałam
-Jasne
-Graliście w ogrodnika?-Byłam bardzo ciekawa
-Bez Ciebie?Nigdy!
Było mi bardzo słabo bo nic nie jadłam,ale postanowiłam to przed nim ukrywać
-Możemy usiąść?-Zapytałam niewinnie
-A co źle się czujesz?
-Trochę...
-Przecież widzę-jesteś blada-powiedział i dał mi do zjedzenia swoja kanapkę z serem którą uwielbiałam
-Dzięki
Przez całą drogę szłam przytulona do Eddiego.Okazało się Dom Anubisa wcale nie był tak daleko.W połowie drogi strasznie bolały mnie nogi.
-Coś ty zrobiła?-Zapytał Eddie
-,,Troszkę" się obdarłam
Eddie jeszcze raz dokładnie spojrzał na moje kolana z których lała się dalej krew.
-Wskakuj-powiedział z troską w głosie

Eddie wziął mnie na barana.Czułam się trochę skrępowana,ale z drugiej strony to było urocze jak wszedł do rzeki-był cały mokry a ja sucha.Po godzinie byliśmy w Domu Anubisa.Pierwsza rzuciła się na mnie Joy,Amber i Nina -wszystkie mnie uściskały i poszłyśmy do mojego pokoju.

Rozdział 14

Z perspektywy Patrici

i psy o tych okropnych oczach.Droga prowadziła prosto do nich.Nie miałam wyboru biegłam w lewo.Był tam jakiś kawałek dróżki który prowadził przez jakieś krzaki.No już w tym momencie zgubiłam się totalnie.Zostało mi tylko jedno wyjście iść przez trawe która jest mi po kolana.Droga była ciężka.Czułam jak do nóg przykleja się jakaś kująca trawa.Zaczęłam płakać.Czułam też pokrzywy i osty.Nie uszłam pół kilometra a już czułam się zmęczona a na dodatek niebo zrobiło się ciemniejsze i poczerwieniało?Przez trawę szłam około 30 min.Gdy wreszcie trawa się skończyła ujrzałam......................................Jakąś piwnicę.Była ona może jakieś 2 metry ode mnie.W tym momencie zaczęło lać.Nie była to jakaś mżawka czy wiosenny deszczyk to była prawdziwa ulewa:padał nawet grad.Szybko podbiegłam pod tą starą,zarośniętą,opuszczoną piwnicę.Usiadłam pod nią-przynajmniej tak na mnie nie lało.Dziwne było to ze nie miała ona żadnego oknaPołożyłam się na zimnej,mokrej trawie i nawet nie wiem kiedy i ile spałam.Kiedy się obudziłam byłam w jakimś wnętrzu w którym nie było okien.Pierwsze w oczy rzuciły mi się drzwi-podbiegłam do nich i próbowałam je otworzyć-niepotrzebnie-zamknięte na klucz,a okna zamurowane.Wyjrzałam przez dziurkę od klucz gdzie jestem.Okazało się że jestem w tej obleśnej piwnicy.Były tam jakieś szafki.Pogrzebałam w nich i znalazłam jakiś wisior i pierścień.Obok leżało jakieś zdjęcie i pamiętnik oraz kaseta z napisem ,,How to play in Gardener"czyli jak się nie mylę:jak grać w Ogrodnika.Bez wahania zabrałam te wszystkie gadżety do torby.I szukałam czegoś jeszcze.Znalazłam scyzoryk i wsuwkę.Miałam szczęście bo wuj nauczył mnie jak otwierać wsuwką zamknięte drzwi.Lepiej dla mnie że wtedy go posłuchałam bo teraz udało mi się otworzyć drzwi.Była już prawie noc.Usiadłam tam gdzie przedtem.Czułam jakby ktoś mnie obserwował.Położyłam ręce na kolana i poczułam że są mokre.Kolana miałam obdarte do krwi.Bolały strasznie.Słyszałam jakby ktoś się do mnie zbliżał.Zobaczyłam na zegarek.Była juz 21:30.Nawet mnie nie było na spotkaniu Sibuny.Zobaczyłam jakąś postać-nie widziałam dokładnie twarzy.Zaczęłam szybciej oddychać.Nie wiedziałam co zrobić.
-Już po mnie-taka była moja pierwsza myśl


No przepraszam że poprzedni trochę przydługawy.Jak będą komentarze to może dodam jeszcze dziś kolejny.

Rozdział 13

Z perspektywy Patricii

Przypadła mi Lindsay.No nie no gorzej być po prostu nie mogło.Po 5 min zadzwonił dzwonek na przerwę.Cała Sibuna spotkała się pod szafkami.
-Wiecie co?-Zapytał Fabian
-Noo?-Powiedziała zaciekawiona Amber
-Słuchałem na lekcji Histy o tej grze w ogrodnika.I to jest ta gra w którą my mamy zagrać.
-No i jak się w to gra.Bo ja nie słuchałam-przyznałam się od razu.
-Potrzeba dwóch ogrodników:Dziewczyny i chłopaka którzy przydzielają osobom odpowiednie kwiatki.Tylko jest jeden problem.Nie znam zasady na którą układa się te rośliny.
-No fakt.Ale kto będzie ogrodnikiem?-Zapytał Eddie
-Ja proponuję Ninę i Fabiana-Powiedziałam i wszyscy się zgodzili
-Ech..No ale ja nie wiem.Nie chcę żeby coś złego się prze mnie stało.
-Spokojnie Nino.Objaśnię ci to jeszcze raz dokładnie na wycieczce,dobrze?-Zapytał Niny Fabian
-Wy to macie szczęście.Ja jestem z Lindsay-Mówiłam ze złością.
-To co dziś o 18:30 ok?-Zapytała Amber
-Tak-powiedzieli wszyscy.
Po momencie wszyscy jechali na wycieczkę rowerową.ja zbytnio się nie cieszyłam,ale postanowiłam ze Lindsay będzie kierować a ja będę jechać na bagażu.
-Lindsay-masz mapę?-Zapytałam
-Noo,chyba nie jestem idiotką
W tym momencie pomyślałam sobie czy na pewno nie,ale jechałyśmy daleko.
-Schodź bo mam mało powietrza,pochodzisz chwilę bo nie zamierzam jeździć na kapciu którego i tak juz mamy przez ciebie-jesteś za gruba-powiedziała Lindsay
-Uspokój się idiotko,lepiej powiedz gdzie mamy teraz jechać.
-W prawo
-Ale w lewo jest krócej-powiedziałam
-No i?
-Dobra
Godzinę zeszło nam dojechanie do połowy drogi.Rozmyślałam jak zagrać w tą głupią grę "Ogrodnik" ale moje przemyślenia przerwała krzycząca Lindsay
-Aaaaaaaaaaaaaa
-Co się stało?
-Tu są psy o czerwonych oczach
-Co!?
Faktycznie Lindsay miała rację.Nie wadziłoby mi to że mają takie oczy ale były one wielkie niczym wilki.Nie zdążyłam się zorientować jak Lindsay pojechała szybko beze mnie i zostawiła mnie samą na pastwę losu z tymi paskudami.Nie zostało mi innego wyjścia jak cofnąć się na skrzyżowanie.Brakowało mi już niedługo by tam dojść aż znowu zobaczyłam te głupie psy o czerwonych oczach.Nie było szans żebym tamtędy przeszła.Biegłam do tyłu.Czułam się bez wyjścia.Telefonu nie miałam,nikogo nie znałam,wszystkie domy opuszczone a na dodatek te psy.Jedynie w oczy rzuciła mi się jakaś polna dróżka.Postanowiłam nią pójść.Gorzej już być nie mogło.Był tam kolejny opuszczony dom z otwartą bramą.Miałam nadzieję że nie będzie tam kolejnego psa.Na szczęście.Dróżka ciągnęła się dalej-kolejny opuszczony dom z otwartą bramą i.....


Rozdział 12

Z perspektywy Patricii

Musiałam opowiedzieć Eddiemu ze szczegółami o Sibunie.Kiedy skończyłam Eddie otworzył usta i zaniemówił.
-Cały czas mnie okłamywałaś-powiedział Eddie
-A-ale ja musiałam
-Kiepsko kłamiesz.Mogłaś wymyślić coś bardziej wiarygodnego a nie że to Vicotra.
-Oj no dobra,dobra ale pomożesz?
-Sibuna?-Zapytał Eddie i przyłożył prawą rękę do prawego oka
-Sibuna-powtórzyłam ten sam ruch nie miałam pojęcia skąd o tym wiedział więc zapytałam:
-Skąd ty o tym wiesz?
-Miałem wizje.Tylko nie wiedziałem co znaczą ale cały czas było tam słowo Sibuna i ten charakterystyczny ruch.
-Aha dobra.
KOLEJNY DZIEŃ
Już w drodze do szkoły podbiegła do mnie Amber i Nina
-No i co?-Zapytała Amber
-No co?-Odpowiedziałam
-Powiedziałaś mu?
-Tak.Miał jakieś wizje ale dziś o 18:30 spotykamy się w tajemniczym pokoju.
-Może..-nie dokończyłam bo zadzwonił dzwonek na lekcje
Pan od historii przynudzał jak zwykle.Nawet go nie słuchałam ale wspominał coś o starożytnej grze w ogrodnika.Był to nasz wychowawca.5 min przed lekcją powiedział że dziś każdy udaje się na wycieczkę rowerową.Jedna osoba siedzi na bagażu a druga jedzie.Chciałam być z Amber,Niną lub Eddim bądź kimkolwiek z Sibuny.Pech chciał że przypadła mi..

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 11

Było trudno ale łapcie kolejny ;D

Z perspektywy Patricii

-Jeszcze raz przepraszam...-powiedziałam
-Ile razy mam ci powtarzać że nie masz za co-uśmiechnął się do mnie Eddie.
Rozmawialiśmy na różne tematy.Aż w końcu Eddie BARDZO się do mnie przybliżył.Oddychałam szybko,bo nie chciałam aby doszło do kolejnego pocałunku.
W tym momencie do pokoju weszła Amber
-Ekhem...Patricia pozwól na chwilę-mówiła zdyszana
Wyszłam z pokoju.Z jednej strony się cieszyłam.
-Co chciałaś?
Amber milczała i patrzyła na ziemię.
-No powiedz coś!
-M-musisz powiedzieć Eddiemu o...
Przełknęła głośno ślinę i dokończyła
-Musisz mu powiedzieć o Sibunie-powiedziała i zakryła twarz rękami
-Co!?Nigdy!-krzyknęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Ale musimy.Albo ty albo ja-mówiła spokojnym,cichym tonem.
Byłam między młotem a kowadłem-nie miałam bladego pojęcia co robić.
-Dobra ja powiem,a po co nam Eddie?-Zapytałam
-Bo Fabian znalazł tajemniczy pokój w którym jest jakaś beznadziejna gra..-i potrzebujemy jeszcze jednej osoby
-A Mara,Jerome?-zapytałam
-Nieee..potrzebujemy męskiego osobnika a Jerome...sama wiesz
No tak Amber miała rację Jerome mógłby wygadać,wyśmiać i zostawić.
-No Ok..-powiedziałam i otworzyłam drzwi gdzie siedział Eddie i uśmiechał się do mnie.Odwzajemniłam uśmiech bardzo sztucznie.Nie udało się.Zauważył że udaję
-Heej co jest?-Zapytał wesoło i podszedł do mnie
-Eddie..-westchnęłam.Muszę ci coś powiedzieć.I w tym momencie z twarzy Eddiego zniknął uśmiech.Spoważniał

Rozdział 11

A więc wróciłam.

Z perspektywy Eddiego


Kiedy zobaczyłam Patricię jak leży na podłodze próbowałem odczepić się od Lindsay która mimo tego że nie chciałem całowała mnie.Po paru minutach wreszcie się od niej uwolniłem.
-Wariatka!-krzyknąłem
-ej...no ale przyznaj że ci się podobało
-wcale.
-Heey przecież ty i Pat to nawet nie para
-Nie gadam z tobą.
Szybko podniosłem Patricię i próbowałem jej pomóc-nie wiedziałem jak.Wziąłem ją na ręce i zaniosłem Trudy
-Co ty jej zrobiłeś!?-krzyknęła Amber
-Lindsay mnie pocałowała
-Taaa...a ja nie lubię butów,wiesz?
-Ale to prawda-próbowałem wmówić Amber prawdę ale ona mi nie wierzyła.Przerwał to Jerome
-Wiedziałem że długo z tobą nie pociągnie-powiedział
-Er...Jerome cicho-powiedziała Mara i pociągnęła go za rękę gdzieś do jadalni i zaczęła mu coś tłumczyć.Patricia chyba się odezwała
Wszyscy wyszli i zostawili nas samych
-Patricio,wszystko OK?-zapytałem
-Nie!wyjdź stąd!nie chcę cię ani widzieć,ani znać,ani słuchać twojej cholernej wymówki.Nienawidzę cię!I nie waż sie ani raz mnie odwiedzić.-Krzyczała
-Al..e ja ci
-Nie słyszałeś,wyjdź!-Krzyknęła i rzuciła we mnie poduszką.Nie miałem wyboru-wyszłem
Czułem się przybity.Nie wiedziałem co robić.Ona powiedziała mi tyle złych rzeczy ale nie obchodzi mnie to.Muszę ją przekonać do siebie.

Z perspektywy Patrici

Nie chciałam go znać.Postanowiłam pójść do kuchni po tabletkę na ból głowy bo bardzo mnie bolała.Po drodze zobaczyłam Lindsay i Eddiego.Ona się uśmiechała.Postanowiłam się nie ujawniać-podsłuchiwałam ich.
-No to kiedy powtórka?=zapytała
-Nigdy!Przez ciebie Patricia myśli że ja tego chciałem
-A nie?
-NIE!
-Oj tam...o to mi chodziło.Taka idiotka + takie cicho-nie ujdzie
-Nie masz prawa jej tak nazywać.Nie wiem jak to zrobię ale muszę ją odzyskać.
-Zobaczymy-powiedziała Lindsay z tym swoim okropnym uśmieszkiem
-Eddie...-powiedziałam
-Patricia?
-Przepraszam że cię oskarżyłam...-mówiłam ze smutkiem z wzrokiem spuszczonym na podłogę
-Nie musisz przepraszać.Miałaś prawo się zdenerwować.
-Ale chyba nie aż tak
-Prosze-powiedział i dał mi wodę i tabletkę po którą przyszłam
-Dzięki.Posiedzisz chwilę ze mną?
-Jasne-odpowiedział i poszliśmy do mojego pokoju



I jak wam się podoba.Trochę krótki ale dziś będzie chyba drugi.;))